"W szpitalu przestałem oddychać na dwie minuty". Przeszedł piekło, ale wrócił do tego, co kocha

Getty Images / Lars Baron / Na zdjęciu: Jonathan Learoyd
Getty Images / Lars Baron / Na zdjęciu: Jonathan Learoyd

"Mam szczęście, że tu jestem" - pisze w mediach społecznościowych Jonathan Learoyd. Francuz wrócił do skoków narciarskich po długiej przerwie spowodowanej poważnymi problemami zdrowotnymi.

Na 90-metrowej skoczni Les Tuffes w Premanon odbyły się w miniony weekend mistrzostwa Francji. Wystąpił w nich m.in. Jonathan Learoyd, powracający do sportu po długiej przerwie (opuścił dwa ostatnie sezony zimowe). W konkursie indywidualnym był trzynasty (wygrał Enzo Milesi), zaś w drużynowym - wraz z zespołem Savoie (Sabaudia) - wywalczył srebrny medal.

"Po dwóch latach krwi, potu i łez cieszę się, że znów mogę skakać na nartach" - napisał Learoyd w mediach społecznościowych. Następnie zaś wyjaśnił, z jakimi problemami zmagał się w ostatnich latach.

Lekarze zdiagnozowali u niego chondromalację rzepki w obu kolanach, ale u skoczka pojawiły się także problemy z oddychaniem. "Minęły prawie dwa lata, odkąd przestałam oddychać na dwie minuty na szpitalnym łóżku. Mam szczęście, że tu jestem. Z moimi kolanami i ogólnie ze zdrowiem przeszedłem piekło. Przytyłem 20 kg, potem to straciłem" - dodał Learoyd.

ZOBACZ WIDEO: Trener reprezentacji skoczków szczerze o odejściu z kadry. "Byłem emocjonalnie zmęczony"

21-letni skoczek przyznał, że "w końcu widzi światło w tunelu". Podziękował rodzinie, przyjaciołom, lekarzom i fizjoterapeutom. Podkreślił, że czuje się w 100 proc. gotowy do powrotu do skoków narciarskich.

Learoyd zapowiadał się na zawodnika, który będzie regularnie zdobywał punkty dla Francji w zawodach Pucharu Świata. W 2017 r. zdobył trzy srebrne medale podczas Zimowego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy w Erzurum - w konkursie indywidualnym ustąpił tylko Słoweńcowi Timiemu Zajcowi, największej gwieździe imprezy (3 złote medale).

W tym samym roku urodzony z Albertville zawodnik zadebiutował w PŚ, zajmując 35. miejsce w Engelbergu. Później na tej samej skoczni wygrał zawody Pucharu Kontynentalnego.

W 2018 r. startował na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu (był 27. na skoczni normalnej i 41. na dużej).

Czytaj także: Dawid Kubacki optymistą. "Wszystko rozejdzie się po kościach"
Czytaj także: Zwrócił się do nowego trenera polskich skoczków. I nagle kuriozalne słowa!

Komentarze (0)