Nie tylko pozycja dojazdowa. Ekspert dostrzegł inny problem w skokach Stocha

PAP/EPA / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP/EPA / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

- Klatka piersiowa i górna część ciała po wyjściu z progu były za bardzo usztywnione. To natomiast blokuje pracę nóg i później tworzą się problemy w powietrzu ze stabilnością - ocenia skoki Kamila Stocha, Krystian Długopolski, były zawodnik.

Zapewne nie tak mistrzostwa świata w lotach wyobrażał sobie Kamil Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski zajął w konkursie indywidualnym 22. miejsce, co było spowodowane przede wszystkim brakiem stabilizacji. 34-latek potrafił oddawać naprawdę dobre skoki, by również mocno je psuć. Pokazała to choćby ostatnia seria konkursowa, gdzie Stochowi zmierzono 175,5 metra.

Sam zawodnik mówił w wywiadach o problemach z pozycją dojazdową. Po wyjściu z progu było widać kolejne problemy, które sprawiały, że odległość lotu nie mogła być zadowalająca.

- Prędkość Kamila na progu skoczni z pewnością nie jest dobra. Sama pozycja dojazdowa z kolei nie jest aktywna, a powinna. Dostrzegłem, że podczas ostatnich mistrzostw świata w lotach klatka piersiowa i górna część ciała po wyjściu z progu były za bardzo usztywnione. To natomiast blokuje pracę nóg i później tworzą się problemy w powietrzu ze stabilnością, nie ma też w locie odpowiedniej prędkości - mówi nam Krystian Długopolski, były skoczek, obecnie trener skoków narciarskich.

Widać, że Kamil Stoch się nie poddaje. Na igrzyskach olimpijskich zajmował miejsca w czołowej szóstce, ale teraz nie może znaleźć brakujących elementów do tego, by jego skoki były optymalne.

- Często tak jest, że kiedy niewiele układa się po myśli zawodnika, to szuka zupełnie nowych rozwiązań. Kamil jest ambitnym skoczkiem, chce osiągać lepsze rezultaty, dlatego pewnie próbuje coś zmieniać. Jednak problemy się nawarstwiają i wyniki falują - dodaje Długopolski.

Spośród polskich skoczków nie tylko Kamil Stoch miał swoje problemy w Vikersund. Inny z wielkich mistrzów, Dawid Kubacki startował tylko w konkursie drużynowym, Piotr Żyła z kolei zajął 15. miejsce w rywalizacji indywidualnej, choć słynie z tego, że w lotach często plasuje się w ścisłej czołówce. Żyła przykuł uwagę obserwatorów niską trajektorią lotu. Zawodnik chwilami "szorował" nartami po zeskoku.

- Piotr obrał taką technikę, że spory wpływ na jego odległość skoku mają warunki. Niska trajektoria lotu w jego przypadku jest dobra, ale oczywiście tylko przy wietrze pod narty. Jeśli zaczęło wiać z tyłu, to odlecieć było niezwykle trudno. Piotr w porównaniu do innych zawodników leci ekstremalnie nisko, ale wiadomo również, że np. Stefan Kraft też nie obiera zbyt wysokiej trajektorii, a w Vikersund radził sobie bardzo dobrze - kończy były skoczek.

Czytaj także:
Życiowy sezon Lindvika. Przed Norwegiem jeszcze jeden cel do zdobycia
"Ten sezon mógłby trwać 10 lat bez przerwy". Stoch jeszcze się nie poddał

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zimowa wyprawa żony skoczka. I to nie byle jaka!

Źródło artykułu: