Na półmetku sobotniego konkursu w Oslo Dawid Kubacki zajmował 4. miejsce z niewielką stratą do wyprzedzających go rywali. Niestety, w finale Polak trafił na złe warunki i zakończył rywalizację na 18. pozycji (więcej TUTAJ).
- Z werbalną reakcją muszę się trochę powstrzymywać. No cóż... Niezbyt przyfarciłem do warunków w drugiej serii. Nie chcieli troszeczkę poczekać. Zaraz za progiem dość mocny podmuch z tyłu, narty w dół. No i wtedy pozostaje tylko wyczekać, kiedy narty dostaną trochę oporu, ale na tym się dużo traci. No i straciłem tych dużo metrów - ocenił Kubacki na antenie Eurosportu.
Reprezentant Polski pozytywnie jednak ocenił swoje skoki na Holmenkollbakken (HS134).
ZOBACZ WIDEO: Poruszające sceny z kijowskiego metra. Ukraińców odwiedził mer miasta
- Myślę, że będą plusy z tego weekendu. To były już coraz fajniejsze skoki. Czuć było, że to chce lecieć. Po takich skokach, jak w prologu czy pierwszej serii, to już uśmiech pojawia się na buzi.
Kubacki odniósł się też do obecności kibiców na widowni. W Oslo pojawiło się wielu fanów skoków narciarskich, w tym z Polski. Wcześniej z powodu pandemii koronawirusa skoczkowie rywalizowali zazwyczaj przy pustych trybunach.
- Dawno tak nie było. Mamy kibiców na skoczni, co jest zdziwieniem lekkim. Ale to cieszy, kiedy są tutaj ludzie, kiedy słychać ich reakcje, ich radość i to, jak cieszą się z tej rywalizacji, emocji. To jest coś fajnego. Miło to znowu poczuć - zakończył 31-latek.
Zobacz:
Optymistyczna klasyfikacja generalna Raw Air. Polak z szansami na podium