Ujawniono nowe, sensacyjne informacje ws. dyskwalifikacji Żyły i Huli

Getty Images / Alex Gottschalk/DeFodi Images / Na zdjęciu: Piotr Żyła
Getty Images / Alex Gottschalk/DeFodi Images / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Na razie FIS zakazał Biało-Czerwonym używania zmodyfikowanych butów na igrzyskach olimpijskich. To jednak nie koniec sprawy. Polska zamierza złożyć odwołanie, ponieważ ujawniono nowe, sensacyjne informacje ws. dyskwalifikacji Żyły i Huli.

Gorąco wokół sprzętu polskich skoczków tuż przed igrzyskami olimpijskimi w Chinach. W sobotę, dopiero kilkadziesiąt minut po zakończeniu konkursu w Willingen, FIS wydał lakoniczny komunikat, że Piotr Żyła oraz Stefan Hula zostali zdyskwalifikowani za... nieprzepisowe buty.

Później WP SportoweFakty ustaliły nowe informacje w tej sprawie. Okazało się, że to Stefan Horngacher, były trener polskich skoczków a obecnie szkoleniowiec Niemców, złożył oficjalny protest do Światowej Federacji Narciarskiej na lekko zmodyfikowane buty Biało-Czerwonych.

Po takim proteście FIS miał obowiązek sprawdzić sprzęt polskich skoczków. Jeszcze w sobotę Jan Winkiel, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego, przekazał nam, że początkowo chciano zdyskwalifikować całą piątkę Polaków. Ostatecznie anulowano wyniki dwóm skoczkom: Żyle i Huli.

ZOBACZ WIDEO: Była partnerka Milika przeszła metamorfozę. Trudno oderwać wzrok!

Powodem dyskwalifikacji miały być minimalnie zbyt grube ściany butów oraz fakt, że ich modyfikacja nie została zgłoszona do FIS-u. Polakom zakazano startu w tych butach w niedzielę oraz podczas igrzysk olimpijskich w Chinach. Sprawa nie jest jednak zamknięta, polska strona zamierza walczyć o dopuszczenie sprzętu. Dlaczego?

- Na dzień dzisiejszy z tych butów nie będziemy mogli na igrzyskach skorzystać, ale nie wiem co przyniosą kolejne dni. Zamierzamy przygotować odwołanie, ponieważ sytuacja jest absurdalna. Nam podano inny powód dyskwalifikacji niż ten, który jest w protokole. Okazało się, że Polacy nie zostali zdyskwalifikowani za to, że buty nie zostały wcześniej zgłoszone, tylko za to, że buty mają... udoskonalenia aerodynamiczne - ujawnił dla WP SportoweFakty Jan Winkiel, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego.

Okazuje się, że w sobotę mało brakowało, a bylibyśmy świadkami wielkiego skandalu. Byłoby tak, gdyby po swoim skoku został zdyskwalifikowany Dawid Kubacki.

- Gdyby jeszcze zdyskwalifikowali Dawida, to już w ogóle byłby absurd, ponieważ Dawid w sobotę nie skakał w tych butach. Przykre to mówić, ale nowy kontroler sprzętu, Fin Mika Jukkara nie sprawdza się w swojej roli, jest pogubiony. Prosty przykład: w dwóch konkursach kontrolował ten sam nasz kombinezon. Podczas jednych zawodów okazało się, że jest nieregulaminowy, a podczas drugich był w porządku - wyjaśnił Jan Winkiel.

Co więcej, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego zdradził, na co pozwolenie mają niemieccy skoczkowie, co w poprzednich sezonach było niedozwolone.

- Nakładki na buty, które stosują Niemcy, w ubiegłym sezonie Sepp Gratzer (poprzedni kontroler sprzętu - przyp. red.) nam odrzucił. Wiemy, że ten sprzęt wpływa na aerodynamikę, a Jukkara twierdzi, że jest okej i pozwala na to - zwrócił uwagę Jan Winkiel.

Najbliższe dni przed igrzyskami olimpijskimi będą gorące. Czasu na odwołanie nie ma zbyt dużo. Już w czwartek 3 lutego o 13:00 pierwsze treningi skoczków w Chinach na skoczni normalnej.

Czytaj także:
Co ten sędzia zrobił?! Skandal w Willingen!
Kontrowersyjna decyzja jury przed skokiem Żyły i Stocha. Kubacki z nieba do piekła

Źródło artykułu: