[tag=4930]
Kamil Stoch[/tag] świetnie radził sobie w piątek na skoczni w Willingen. Najpierw był najlepszy na pierwszym treningu, a kilka godzin później także w prologu. Nie bez powodu był więc wymieniany w gronie tych, którzy powinni walczyć o czołowe lokaty.
W sobotę jednak wiatr rozdawał karty na skoczni w Willingen. Stoch trafił na niezbyt dobre warunki. Świadczą o tym przeliczniki. Kiedy Polak ruszał z belki, pokazywały one, że będzie miał aż 25 punktów odjętych za wiatr. Gdy wylądował, od jego noty odjęte zostało ostatecznie 12,6 punktu.
To były jedne z najgorszych warunków w 47-osobowej stawce. Efekt? Zaledwie 115,5 metra i miejsce w trzeciej dziesiątce na półmetku.
ZOBACZ WIDEO: Była partnerka Milika przeszła metamorfozę. Trudno oderwać wzrok!
Stoch dość ironicznie zareagował na to, co dzieje się na skoczni. Szeroko uśmiechnął się przed kamerą i wymownie machną ręką. Choć nie było zbyt dobrze słychać, skierował też coś w kierunku Borka Sedlaka, który odpowiedzialny jest za zapalanie zielonego światła zawodnikom.
Trzykrotny mistrz olimpijski zakończył zawody na 22. miejscu. Seria finałowa została odwołana.
"No i co, panie Borku?" #ZimaJestNasza #skijumpingfamily #Willingen https://t.co/PSAWS50YfG pic.twitter.com/LUZbiTZg89
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) January 29, 2022
Czytaj także:
- To nie żart. Polka dostała 1,9 punktu za skok
- Groźny upadek w Willingen