Od samego początku warunki w Innsbrucku były fatalne. Najpierw dwukrotnie przekładano serię próbną, by ją ostatecznie odwołać. Tym samym pod znakiem zapytania stanęło rozegranie konkursu. Sandro Pertile, dyrektor Pucharu Świata, przekazał zgromadzonym pod skocznią dziennikarzom, że organizatorzy mają czas do godz. 15:00, aby rywalizacja ruszyła. Włoch chciał, aby odbyła się choćby jedna seria.
Słowa Pertile przekuły się w działania i kilkukrotnie jury opóźniało początek konkursu. Obrazki z Innsbrucka nie wskazywały jednak, że sytuacja pogodowa się odmieni.
Podmuchy wiatru nadal dochodziły do 10 metrów na sekundę, a dodatkowo wiało z różnych stron. Wiadomo też było, że nie można przeciągać rozpoczęcia zawodów w nieskończoność, bo na Bergisel nie ma sztucznego oświetlenia.
Choć początkowo zapowiadano, że skoczkowie mają się przygotować do rywalizacji, to ostatecznie jury właśnie o godz. 15:00 podjęło decyzję o odwołaniu konkursu. To drugi przypadek w historii Turnieju Czterech Skoczni, kiedy konkurs w Innsbrucku jest odwoływany.
Pierwszy miał miejsce w sezonie 2007/2008, kiedy zaległe zawody rozegrano w Bischofshofen. Również w obecnej edycji konkurs z Innsbrucka zostanie przeniesiony do Bischofshofen, a nieoficjalne informacje wskazują, że zawodnicy zachowają numery startowe, które miały obowiązywać we wtorek. Na chwilę obecną nie wiadomo, jak dokładnie będzie wyglądał plan rywalizacji.
Teraz czeka nas maraton ze skokami na obiekcie im. Paula Ausserleitnera. Od 5 do 9 stycznia odbędą się tam cztery konkursy (trzy indywidualne i jeden drużynowy). Dwa z nich będą zaliczane do klasyfikacji 70. Turnieju Czterech Skoczni.
Czytaj także:
Ratunek dla polskich skoczków? Nowy członek sztabu
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat