Koszmar. To słowo ciśnie się na usta, po tym co polscy skoczkowie zaprezentowali w Oberstdorfie. W ostatnich latach Biało-Czerwoni robili w Turnieju Czterech Skoczni co chcieli, teraz od rywali dzieli ich przepaść, którą nie będzie łatwo zasypać przed igrzyskami olimpijskimi.
Po Oberstdorfie: Kamil Stoch, Piotr Żyła oraz Dawid Kubacki - czyli trzech polskich liderów - nie ma już żadnych szans na triumf w turnieju. To samo dotyczy Pawła Wąska, Jakuba Wolnego i Andrzeja Stękały. Dla całej szóstki zabranej przez Michala Doleżala zawody zakończyły się w przedbiegach.
Dlatego nie może dziwić mocna opinia, wypowiedziana tuż po konkursie na naszych łamach przez Jana Winkiela. Sekretarz generalny PZN nie wykluczył scenariusza, że po konkursie w Garmisch-Partenkirchen cała kadra mogłaby zostać wycofana z turnieju, gdyby i w Nowy Rok wyniki były tak słabe jak w Oberstdorfie (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"
Co o takim rozwiązaniu sądzi Apoloniusz Tajner? - Przede wszystkim czekamy, co wydarzy się w Garmisch-Partenkirchen. Gdyby w Nowy Rok wyniki były podobne jak w Oberstdorfie, to na pewno po raz kolejny skontaktujemy się z trenerem i będziemy się zastanawiać co dalej. Decyzja będzie w stu procentach należała do trenera, my nie jesteśmy od tego, żeby trenerowi rozkazywać - odpowiedział prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
- Jako zarząd i PZN powołujemy trenera, ale nie wtrącamy się do jego pracy. Gdy byłem trenerem, to miałem kilka razy taką sytuację, że starano się mnie zmusić do czegoś. Przeciwstawiłem się temu, wyszedłem na tym dobrze, ale wiem jak trudna jest to sytuacja dla trenera. Dlatego naszą rolą nie jest zmuszanie szkoleniowca do czegokolwiek. Możemy coś zaproponować, ale jak trener ma inną wizję, to ją akceptujemy i wspieramy go w tym - dodał.
Sytuacja jest jednak trudna. Tylko jeden Polak w trzydziestce na inaugurację Turnieju Czerech Skoczni (i to dopiero na 28. miejscu) - Dawid Kubacki, to cofnięcie się do
odległych czasów w polskich skokach narciarskich. W tym ciemnym tunelu, w jakim znalazły się polskie skoki, Apoloniusz Tajner niespodziewanie widzi jednak światło.
- Powiem coś nieoczywistego, ale mimo wyniku w Oberstdorfie, poza Kamilem, widzę u chłopaków tendencję wzrostową. Na przykład całkiem niezły skok w pierwszej serii oddał Dawid Kubacki. Miał jednak tak silny wiatr w plecy, że ciężko było mu dalej odlecieć. Piotrek też trafił na bardzo złe warunki, ale w serii próbnej skokiem na 137. metr pokazał, że stać go już na wiele. Dobrze poradzili sobie Wąsek oraz Wolny. Gdyby nie system par, to byliby w trzydziestce - podkreślił prezes PZN.
Tendencji wzrostowej na pewno nie ma jednak u Kamila Stocha. Jego 41. miejsce w Oberstdorfie, to najsłabszy start w turnieju od 16 lat. Wtedy dopiero jednak pukał do wielkiego świata skoków. Teraz jest jednym z najwybitniejszych zawodników w historii, w 70. TCS broni tytułu, i nikt nie spodziewał się aż takiego falstartu na inaugurację. Co się stało w Oberstdorfie, że po niezłej pierwszej części Pucharu Świata, Stoch aż tak męczył się na Schattenbergschanze?
- Na pewno problemem nie była skocznia. Kamilowi przytrafił się słabszy okres. W Oberstdorfie nie był swój. Dla niego walka o zwycięstwo w turnieju już się skończyła. Teraz będzie skakał na luzie, podchodził do zawodów jak do treningu i przygotowywał się do igrzysk. To może przynieść dobry skutek. Być może w środę chciał aż za bardzo i był za bardzo spięty - wyjaśnił Apoloniusz Tajner.
Noworoczny konkurs w Ga-Pa rozpocznie się o godz. 14. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot. Liderem turnieju, po triumfie w Oberstdorfie, jest Ryoyu Kobayashi. Kubacki jest 28., Wolny 32., Wąsek 33., Żyła 38., a Stoch 41.