Zwyciężali w TCS, jednak nie na igrzyskach. Polak dokonał tego jako jedyny

Getty Images / Vladimir Rys / Na zdjęciu: Sven Hannawald podczas turnieju Pucharu Świata w sezonie 2002/2003
Getty Images / Vladimir Rys / Na zdjęciu: Sven Hannawald podczas turnieju Pucharu Świata w sezonie 2002/2003

W XXI w. tylko raz zdarzyła się sytuacja, że skoczek triumfujący w TCS sięgnął później po złoto igrzysk olimpijskich. W 2018 roku udało się to Kamilowi Stochowi. Cztery złota wywalczył Simon Ammann, który turnieju nigdy nie wygrał.

Wyjątkową postacią w kontekście igrzysk olimpijskich jest Simon Ammann. Utytułowany Szwajcar ma w swoim dorobku cztery tytuły mistrza olimpijskiego - dwa wywalczone w 2002 roku w Salt Lake City, a dwa kolejne zdobyte w Vancouver w 2010 roku. Turnieju Czterech Skoczni nie wygrał jednak nigdy. Dwukrotnie ukończył rywalizację na drugim i dwukrotnie na trzecim miejscu. W jego przypadku mówi się o "klątwie Turnieju Czterech Skoczni" - a przecież dwukrotnie przystępował do imprezy jako lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Przed igrzyskami w Salt Lake City w turnieju zwyciężył Sven Hannawald. Była to radość podwójna, ponieważ jako pierwszy w historii wygrał wszystkie cztery konkursy. Na igrzyskach cieszył się z jednego srebrnego medalu, który wywalczył na skoczni normalnej. Jest to jego jedyny medal w karierze zdobyty na igrzyskach w konkursie indywidualnym.

W sezonie 2009/2010 po Złotego Orła sięgnął Austriak Andreas Kofler. Co ciekawe, we wszystkich czterech konkursach tylko raz stanął na podium - wygrał rozpoczynający imprezę konkurs w Oberstdorfie. Na igrzyskach w Vancouver musiał jednak uznać wyższość przeciwników. W pierwszym konkursie uplasował się na 19. pozycji, a w drugim był czwarty. Podium zawodów, zarówno na normalnej, jak i dużej skoczni, było identyczne - z dwóch triumfów cieszył się Ammann, Adam Małysz dwukrotnie ukończył rywalizację na drugim miejscu, a Gregor Schlierenzauer był dwukrotnie trzeci.

ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat

Pomiędzy Salt Lake City i Vancouver igrzyska zawitały w 2006 roku do Turynu. Tam z tytułu mistrza olimpijskiego cieszyli się Lars Bystol (skocznia normalna) oraz Thomas Morgenstern (skocznia duża), którzy w rozgrywanym przed igrzyskami Turnieju Czterech Skoczni nie znaleźli się nawet na podium. Triumfowali wówczas ex aequo Janne Ahonen oraz Jakub Janda. Jest to jedyny przypadek w historii turnieju, gdzie po czterech konkursach dwóch skoczków uzyskało tę samą notę. Z igrzysk wrócili jednak bez medalu. Fin rywalizację o Złotego Orła wygrał pięciokrotnie, jednak indywidualnego medalu igrzysk olimpijskich nie ma żadnego.

Dla polskich kibiców w pamięci zapadły szczególnie igrzyska olimpijskie w Soczi, rozgrywane w 2014 roku. Najlepszy zarówno na skoczni normalnej, jak i dużej okazał się Kamil Stoch. Przed nim złoto igrzysk olimpijskich w skokach narciarskich wywalczył tylko Wojciech Fortuna, który zwyciężył na skoczni dużej w Sapporo w 1972 roku.

W sezonie 2013/14 Stoch wygrał klasyfikację generalną i sięgnął po Kryształową Kulę. W Turnieju Czterech Skoczni był jednak "dopiero" siódmy. Sensacyjnym zwycięzcą okazał się Austriak Thomas Diethart, który przed sezonem miał w dorobku zaledwie trzy punkty.

- To wszystko wydarzyło się tak szybko, ale nie odczuwałem zbyt dużej presji. Mogłem tylko wygrać, nie miałem nic do stracenia. Moim celem było zdobycie punktów w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i udało mi się aż z nawiązką. Nigdy nie sądziłem, że mógłbym wygrać turniej - mówił po zakończeniu rywalizacji dla berkutschi.com. W Soczi otarł się o podium - był czwarty na skoczni normalnej. Drugiego konkursu skoczek nie zaliczył jednak do udanych. Po słabej próbie nie awansował do serii finałowej. Zajął 32. miejsce.

Ostatnie igrzyska odbyły się cztery lata temu w Pjongczangu. Dwóch tytułów bronił Kamil Stoch. Jeden udało mu się zachować. Po zajęciu czwartego miejsca w konkursie na skoczni normalnej Polak nie dał szans rywalom na dużym obiekcie. O 3,4 pkt pokonał drugiego Andreasa Wellingera i po raz trzeci w karierze sięgnął po tytuł mistrza olimpijskiego.

- Nerwy były ogromne. Bałem się, żebym znowu nie był czwarty. Przyjąłbym drugie, trzecie miejsce. Wiedziałem, że oddałem dobry skok w drugiej serii. Dałem z siebie wszystko, co mogłem. Liczyłem po cichu, że wygram - komentował swój triumf dla TVP Sport.

Cały sezon 2017/18 także padł łupem Polaka. Wygrał również Turniej Czterech Skoczni i to w wielkim stylu. Powtórzył wyczyn Hannawalda i jako drugi zawodnik w historii triumfował w każdym z czterech konkursów. Jako jedyny skoczek w XXI w. sięgnął po Złotego Orła, a następnie wywalczył złoto igrzysk olimpijskich. W ciągu 20 lat sztuka ta nie udała się nikomu.

W środę pierwszy konkurs 70. Turnieju Czterech Skoczni. Wśród faworytów wymienia się głównie Ryoyu Kobayashiego oraz Karla Geigera. Jak pokazała jednak historia - zdobywcy Złotego Orła może być później trudno o wywalczenie złota igrzysk olimpijskich. Tytułów mistrza olimpijskiego w Pekinie będą bronić Andreas Wellinger oraz Kamil Stoch.

Czytaj także: 
Polscy skoczkowie już po badaniach! Znamy ich wyniki testów na koronawirusa
Turniej Czterech Skoczni. Znane numery startowe polskich skoczków

Komentarze (1)
avatar
Endrju75
28.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Leć Kamil! pokaż tym spasionym,popcornowym pseudokibicom,że jesteś najlepszym skoczkiem w historii skoków.(obok Adama Małysza oczywiście)