To mógł być przełomowy konkurs w Pucharze Świata w skokach narciarskich w wykonaniu Polaków. Przez moment byliśmy liderami w zawodach drużynowych. Potem utrzymywaliśmy się na podium i nagle trybuny w Wiśle zamilkły.
Dawid Kubacki w drugiej serii skoczył tylko 97 metrów. Rywale z czołówki nam odjechali, a Biało-Czerwoni musieli zadowolić się tylko czwartym miejscem. Co takiego się wydarzyło podczas tego skoku?
- Na moje czucie ten skok był całkiem ok, ale za progiem poczułem, jakby mi zarzucili na plecy worek gliny i nie chciało lecieć. Od trenerów dowiem się, czy był to mój błąd, czy trafiłem na takie warunki - analizował Kubacki w TVP Sport.
Polski skoczek potwierdza opinie, że sobotnie zmagania w Wiśle były loterią. Początkowo to nasi zawodnicy mieli szczęście, że trafiali na lepsze warunki.
- W drugiej serii los nie był łaskawy, ale w pierwszej tak. Myślę, że w pierwszej w miarę dobrze wylosowaliśmy i nie wszystkie drużyny miały szczęście. W drugiej widziałem Kamila i on też nie trafił dobrych warunków. Chyba to wszystko się wyrównało - przyznał.
Polacy będą mogli się zrehabilitować w niedzielę 5 grudnia. O godzinie 16 rozpocznie się konkurs indywidualny. Transmisja na żywo w TVP 1, TVP Sport, TVN i Eurosport.
"Widać u niego niepewność". Doleżal skomentował skoki Polaków >>
Gorzkie słowa po drużynówce w Wiśle. "Wracamy do obecnego miejsca w szeregu" >>
ZOBACZ WIDEO: Na kim wzoruje się polski talent? Zaskakująca odpowiedź 18-latka