Żyła zareagował na medialne publikacje. Stawia sprawę jasno

Newspix / LUKASZ KRAJEWSKI / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: Piotr Żyła
Newspix / LUKASZ KRAJEWSKI / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: Piotr Żyła

- Skocznia, narty - to są moje zabawki - przekonuje Piotr Żyła. I zapewnia, że nawet nie myśli o końcu kariery. Sportowy tryb życia i rytm Pucharu Świata to coś, co sprawia mu olbrzymią radość.

W tym artykule dowiesz się o:

Mistrzostwo świata wywalczone w zeszłym sezonie dawno wyparowało z umysłu reprezentanta Polski. Tytuł mistrza kraju zdobyty w październiku też nie robi na nim wrażenia. Żyła czerpie przyjemność ze skakania, dużo żartuje i często zamienia się w dziecko. Nikt i nic nie są w stanie sprawić, aby był inny.

Dawid Góra, WP SportoweFakty: Co jest najlepsze w byciu Piotrem Żyłą?

Piotr Żyła: To, że potrafię zamienić się w dziecko. Są chwile, kiedy jestem zupełnie pozbawiony złych emocji i robię, co tylko chcę. Jestem radosny, wszystko znajduje się na swoim miejscu i w takim momencie nie czuję żadnych granic. Nie myślę, że coś może pójść nie tak. Czasem, jak patrzę na dzieci, to mam wrażenie, że mają tak samo, rządzi nimi mnóstwo energii. Bywa, że jestem po prostu dużym dzieckiem.

Zazdrościsz, kiedy patrzysz na swoje dzieciaki?

Nie tyle zazdroszczę, co sam się w nie zmieniam. Jestem taki jak wtedy, kiedy byłem w ich wieku. Skocznia, narty - to są moje zabawki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz skok znanego dziennikarza telewizyjnego. Skok... narciarski!


Stąd te żarty do dziennikarzy pod skocznią?

Żeby dobrze skakać, trzeba żyć chwilą i teraźniejszością. A to nie jest proste. Kiedy uda mi się osiągnąć taki stan, działam czysto spontanicznie, z automatu. Przed zawodami przygotowuję się, aby taki stan osiągnąć. A po zawodach często nadal jestem w swoim świecie. Potrzebuję trochę czasu, aby z niego wyjść.

Nie wszyscy potrafią zrozumieć twoje żarty i styl bycia.

Nie do końca interesuje mnie zdanie innych. Taki mam styl i tyle. Jak komuś nie pasuje, niech nie patrzy. Robię to dla siebie i dla spełnienia. A także po to, aby dobrze realizować swoje zadania, żyć z dnia na dzień. Jeśli komuś się to nie podoba, nie mam z tym problemu. Każdy ma własne gusta i nie wszyscy muszą mnie lubić. To całkiem normalne.

Miałeś czas w swoim życiu, kiedy brukowe media interesowały się każdym szczegółem twojej codzienności. Przyzwyczaiłeś się do wścibstwa?

Nie przejmuję się opinią innych. Robię swoje. Tak jak chce i kiedy chce. Jeśli o mnie piszą, nie mam z tym dużego problemu. Kwestia przyzwyczajenia.

Nawet jak piszą kompletne bzdury?

Media bulwarowe przeważnie piszą bzdury. Trzeba się uśmiechnąć i robić swoje.

Po zdobytym ostatnio mistrzostwie Polski długo się uśmiechałeś. Tytuł podbudował cię przed sezonem?

Nie, nie ma znaczenia, czy zostałem mistrzem Polski, czy nie. Chodzi o formę, na którą cały czas pracuję. Należy mieć plan i iść do przodu. Sam tytuł nie ma wpływu na moje samopoczucie.

Czujesz się mocny?

Czuję się zupełnie normalnie. Jak zwykle. Na pewno wszystkie treningi przebiegały zgodnie z planem, więc fizycznie jestem dobrze przygotowany do sezonu. Z tego jestem zadowolony. Psychicznie i mentalnie też czuję się dobrze. Ale to nic szczególnego, bo cały czas pracuję nad każdym z elementów, które pozwolą mi daleko skakać.

Myślisz już o igrzyskach?

Nie, przed nami jeszcze sporo zawodów. Jeśli myślę o jakichś zawodach, to raczej o tych inaugurujących sezon. Skupiamy się na Niżnym Tagile. Nie lubię wybiegać myślami zbyt daleko. Swoje zadania realizuję krok po kroku. Do igrzysk czeka mnie jeszcze dużo roboty.

Ale nie wierzę, że nie czujesz się pewniej, mając na koncie tytuł mistrza świata.

Jedno z drugim naprawdę nie ma nic wspólnego. To jest sport, a skoki narciarskie są dyscypliną techniczną. Czasami skoki zmieniają się dosłownie z dnia na dzień. Najważniejsze to konsekwentnie trzymać się wytyczonego planu. Oczywiście, po drodze zdarzają się przeszkody, ale to nic dziwnego. Trzeba je pokonywać i starać się stabilizować formę. Na pewno jednak nie stwarzam sobie żadnej presji i oczekiwań. Nie uważam się za faworyta. Każdy jest równy i ma szansę walczyć na tych samych zasadach.

Niedawno mówiłeś mi, że w ogóle nie myślisz o końcu kariery.

To prawda, nie stawiam sobie żadnej granicy. Czuję motywację i chęci. Podczas mistrzostw Polski cieszyłem się każdym skokiem. A dzięki temu czułem się świetnie. Kiedy widzisz, że wykonana praca przynosi efekty, to najlepsze, co może cię spotkać w sporcie. Czasem wykonuje się pracę, a efektu nie ma. W tym sezonie na razie idzie świetnie. To jest moim głównym celem.

Motywacja jest taka sama jak 10 lat temu?

Tak, chęci nadal we mnie są. Lubię to, co robię. Poza tym, podporządkowuję pod to tryb życia, który bardzo mi odpowiada. Jeśli ktoś nie robi tego od dziecka, to na pewno trudno mu się będzie w tym połapać. To nie jest takie proste. Czasem, kiedy nie idzie, ludzie zastanawiają się, czy jest sens dalej robić to, co się robi. A ja tak nie mam. Biorę się za robotę i cieszę się nią. Tylko to może przynieść efekty.

Tą decyzją Michal Doleżal zaskoczył. Ekspert apeluje >>
Czy Żyłę będzie stać na złoto igrzysk w Pekinie? "Piotrek jest do tego przygotowany mentalnie" >>

Źródło artykułu: