To nie było udane zakończenie Pucharu Świata w wykonaniu polskich skoczków. Szczególnie zawiedli nasi liderzy, np. Kamil Stoch. Doszło nawet do tego, że trzykrotny mistrz olimpijski wystąpił jako... przedskoczek przed konkursem drużynowym (więcej szczegółów TUTAJ >>).
- Miała być zabawa, a był koszmar. Wielki dramat. Nie ma sensu nawet tego podsumowywać (...) Dzisiaj całym sercem krwawię. Wszystko co jest związane we mnie ze skokami jest we mnie smutne - opowiadał przed kamerą Eurosportu Stoch (TUTAJ przeczytasz więcej >>).
Skoczek z Zębu może oczywiście narzekać na zakończenie sezonu - oczywiście, że nieudane - ale nie można zapomnieć, że PŚ zakończył na podium (najwyżej z Polaków), na dodatek wygrał Turniej Czterech Skoczni oraz wywalczył medal w konkursie drużynowym mistrzostw świata. Mimo to...
- Jestem typem biczownika. Lubię się umartwiać - powiedział w programie "3. seria", który jest emitowany na antenie TVP Sport.
I od razu dodał: - Ale też mam tak, że trwa to bardzo krótko. Bardzo intensywnie, ale bardzo krótko.
Stoch zdradził, że teraz czeka go odpoczynek. Musi nieco odpocząć od skoków, od reżimu treningowego, zresetować głowę.
Polski skoczek podkreślił, że bardzo ciężko skakało mu się w erze pandemii koronawirusa. Turnieje PŚ były rozgrywane bez udziału publiczności, skoczkowie stawali na podium, odbierali nagrody bez aplauzu fanów. A przecież dla nich Stoch i reszta zawodników wylewa na treningach litry potu.
Stoch na zakończenie podziękował dziennikarzom. Za co? - Za to, że nie pozjadaliśmy się nawzajem - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz wpadł na świetny pomysł. "Musiał mnie do tego przekonać"