Najnowsze ustalenia na temat Daniela Andre Tandego przekazał dyrektor norweskiej kadry Clas Brathen.
- Urazy nie zagrażają życiu. Ma złamany obojczyk. Informacje są obiecujące, ale na razie Daniel Andre Tande poddany śpiączce farmakologicznej - powiedział, cytowany na Twitterze przez Mateusza Lelenia z TVP Sport.
Brathen potwierdził również wcześniejsze doniesienia o tym, że tuż po upadku skoczek był reanimowany.
- Wyglądało to dramatycznie. Wielki szacunek dla FIS i obsługi medycznej za profesjonalne działanie - dodawał.
Do koszmarnie wyglądającego upadku Daniela Andre Tandego doszło w serii próbnej przed konkursem Pucharu Świata w Planicy. Norweg miał problemy już po wyjściu z progu - poleciał do przodu, runął na bulę, a później bezwładnie zsunął się po zeskoku, kilkukrotnie koziołkując.
FIS podawał, że stan zdrowia norweskiego skoczka jest stabilny. Poinformowano ponadto, że został przetransportowany do Centrum Medycznego w Lublanie w celu wykonania dalszych badań i leczenia.
O godz. 18:45 FIS opublikował kolejną aktualizację dotyczącą wieści ze szpitala, w którym przebywa Andre Tande. W komunikacie cytowany jest dr Tomislav Mirkovic. Informuje on, że po upadku Norweg był nieprzytomny i należało go intubować, a także wentylować mechanicznie.
- Po uzyskaniu stabilizacji przetransportowaliśmy go helikopterem do Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Lublanie. Wstępne badania są bardzo obiecujące. Teraz musimy poczekać 24 godziny, po których poznamy kolejne diagnozy - powiedział lekarz.
Potwierdzono, że do placówki medycznej trafił w stabilnym stanie. W komunikacie FIS przytoczono też słowa Brathena, który zaznaczył, że pierwsze diagnozy wywołują u Norwegów ulgę, bo pokazują, że obrażenia Andre Tandego nie są groźne.
Czytaj także:
> PŚ w Planicy. Zaskakująca nagroda dla zwycięzcy. Waży 7 kilogramów
> Późne zakończenie sezonu to nie nowość. W przeszłości skakano jeszcze dłużej
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz wpadł na świetny pomysł. "Musiał mnie do tego przekonać"