Dawid Góra: Piotr Żyła zasłużył na medal. Przeliczniki wyskakiwały jak z maszyny losującej

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła

To nie wina organizatorów, ale trudno piątkowy konkurs mistrzostw świata nazwać sprawiedliwym. Cały sezon przygotowań, aby o wynikach miała zdecydować pogoda? Tylko złoty medal Piotra Żyły ze skoczni normalnej uśmierzył w nas gorycz.

Bo przecież nasz skoczek wywalczył więcej niż ktokolwiek zakładał przed rozpoczęciem imprezy. Tyle że to nie był przypadek, a w piątek Piotr Żyła skakał, jak na medalistę mistrzostw przystało. W drugiej serii oddał najdłuższy skok konkursu, a i tak tylko nieznacznie podniósł on jego pozycję.

Przez cały konkurs słyszało się o tym, że ktoś ma silny wiatr pod narty, żeby potem zobaczyć, że punktów odjęto niewiele. Albo odwrotnie - po skoku, wydawałoby się stłamszonym wiatrem w plecy, dodano niewiele do wyniku zawodnika. Oczywiście nie chodzi tutaj o złośliwość organizatorów czy FIS-u. Po prostu przy tak zmiennych warunkach nie ma mowy o sprawiedliwym "wycenianiu" skoków.

Nie mówiąc już o tym, że belkę obniżono tak drastycznie, że część zawodników miała sporo dodatkowych punktów już na starcie. Pierwszą serię konkursową przeprowadzono bowiem z belek 12. i 10., a drugą 11., 10. i 9.

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz o Piotrze Żyle. "On zaprzecza psychologii"

I choć Stefan Kraft w pełni zasłużył na złoty medal, resztę klasyfikacji poustawiały matematyka i pogoda. W dodatku kierowane umysłem jakiegoś szaleńca. Tym razem w matematyce logiki było bowiem niewiele.

Oby wróciła w sobotę. Polacy mają sporą szansę na medal. Gdyby stworzyć klasyfikację drużynową, w piątek wywalczylibyśmy brąz. Tym razem jednak to nasi reprezentanci mieliby sporo szczęścia. Pomogłaby nie tylko wywrotka Markusa Eisenbichlera, ale też dyskwalifikacja Bora Pavlovcicia. Aby znów cieszyć się z podium potrzebujemy więc lepszych skoków. O ile nie ma powodu, aby martwić się o Żyłę, o tyle w pozostałych przypadkach może być trudniej. Choć...

Dawid Kubacki nadal jest w wyśmienitej formie. W piątek miał wyjątkowego pecha do warunków. Kamil Stoch drugim skokiem udowodnił, że niewiele mu brakuje do znacznie lepszych rezultatów. Mało powodów do radości daje nam ostatnio Andrzej Stękała, ale być może konkurs drużynowy zadziała na niego mobilizująco? Bądźmy dobrej myśli.

Groźne upadki w Oberstdorfie. Markus Eisenbichler poleciał na twarz >>
Niepokojący prognostyk przed drużynówką. Przy takich skokach będzie trudno o medal >>

Źródło artykułu: