- W okolicy skoczni zgromadziło się znacznie mniej kibiców niż w sobotę, ale spory ruch panował na Krupówkach. Policja nałożyła 56 mandatów karnych i skierowała 9 wniosków do sądu, głównie za brak maseczek - powiedział Polskiej Agencji Prasowej rzecznik zakopiańskiej policji.
Weekend z PŚ w skokach narciarskich w Zakopanem z powodu pandemii koronawirusa odbył się bez udziału kibiców, ale fani i tak pojawili się pod Wielką Krokwią, żeby z daleka prowadzić doping. Tak było również w niedzielę, chociaż sympatyków skoków było zdecydowanie mniej niż podczas sobotniej drużynówki (więcej TUTAJ).
Mówił o tym m.in. Andrzej Stękała, który siedząc na belce startowej słyszał kibiców. - Było sporo emocji, poniekąd przed drugim skokiem udało mi się odciąć głowę, ale gdy usiadłem na belkę, to uświadomiłem sobie, że mamy najlepszych kibiców na świecie. Gdy usłyszałem trąbkę zza skoczni, pojawił się uśmiech na twarzy. Pomyślałem, że muszę skoczyć dla nich - mówił po zawodach reprezentant Polski (więcej TUTAJ).
Z relacji policji wynika, że o ile w okolicach skoczni tym razem było spokojnie, to duża liczba osób zgromadziła się na Krupówkach w Zakopanem. To właśnie tam nałożono większość z 56 mandatów.
W niedzielnym konkursie PŚ zwyciężył Norweg Marius Lindvik, który wyprzedził Słoweńca Anze Laniska i swojego rodaka Roberta Johanssona. Najlepszym z Polaków był Stękała, który zajął 5. miejsce.
ZOBACZ WIDEO: Chętnych na następców Stocha i Kubackiego nie brakuje. Tajner mówi jednak o problemie w klubach