Polscy kibice przyzwyczaili się, że w tym sezonie w skokach narciarskich regularnie mamy co najmniej jednego rodaka na podium. W Titisee-Neustadt jednak tak nie było. Tym razem najwyższą pozycję zajął Dawid Kubacki, który był szósty.
To jednak w żaden sposób nie podważa pracy Michala Doleżala. Nikt już nie ma wątpliwości, że to kolejny trener z najwyższej półki. To z kolei rodzi ryzyko, że konkurencja będzie próbować go podkraść. Czy już są powody do niepokoju?
- Nie, nie ma w ogóle tematu w tej chwili. Wszystko bardzo dobrze funkcjonuje. Drużyna, atmosfera, sztab, zawodnicy - wszystko jest super. Nie ma tematu - przyznał Doleżal w rozmowie z TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Kto po Stochu, Kubackim i Żyle? "Potrzebujemy skoczków, których nazwisk jeszcze nie znamy"
Czeski szkoleniowiec w tej chwili skupia się jedynie na pracy z Biało-Czerwonymi. Po niedzieli ma nad czym myśleć. On jednak nie rozpacza i stara się znaleźć dobre strony.
- Pozytywne jest to, że siedmiu zawodników mieliśmy w drugiej serii. Myślę, że za nami dwa bardzo udane weekendy. Teraz trzeba odpocząć i na pewno nie zabraknie motywacji na Zakopane. Walczymy dalej - mówi.
Doleżal przyznał, że w tej chwili nie wie, kto wystartuje w konkursie drużynowym w Zakopanem. Pewniakami są Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła. O czwarte miejsce walczą Jakub Wolny i Andrzej Stękała.
PŚ w Titisee-Neustadt. Adam Małysz: przyzwyczailiśmy kibiców, że wygrywamy >>
PŚ w Titisee-Neustadt. Piotr Żyła: Teraz to już bym to poskładał >>