69. Turniej Czterech Skoczni. Trener Graneruda popełnił błąd. Apoloniusz Tajner: To ryzyko było niepotrzebne

Expa/Newspix.pl / Rafał Rusek/Press Focus / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner
Expa/Newspix.pl / Rafał Rusek/Press Focus / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner

- To ryzyko było niepotrzebne. Trener powinien wykazać się większym wyczuciem - tak Apoloniusz Tajner komentuje nieudaną zagrywkę taktyczną szkoleniowca Norwegów w Bischofshofen. Z uznaniem prezes PZN wypowiada się natomiast o formie Kamila Stocha.

Po raz w trzeci w karierze Kamil Stoch wygrał Turniej Czterech Skoczni. W 69. edycji nie zostawił rywalom złudzeń. W końcowej klasyfikacji drugiego Karla Geigera wyprzedził prawie o 50 punktów! Jeszcze kilka tygodni temu, gdy Stoch skakał niemrawo w pierwszych konkursach PŚ i na MŚ w lotach, nawet nie marzyliśmy o takim finale turnieju.

- Osobiście byłem jednak spokojny o formę Kamila Stocha - podkreśla Apoloniusz Tajner i dodaje: - Poprzednie sezony pokazały, że Kamil potrzebuje trochę czasu na rozpędzenie. Dobry rytm łapie po kilku konkursach. Do tego kilka razy na początku sezonu nie trafił na dobre warunki i skoki były trochę krótsze. Później złapał jednak powtarzalność i efekty zobaczyliśmy w ostatnich dniach.

- Na turnieju od pierwszego skoku był w wysokiej formie i mentalnie świetnie wytrzymał zawody. Znakomicie rozłożył też siły, bo rozkręcał się z konkursu na konkurs. Nawet w skokach treningowych i kwalifikacyjnych był wysoko. To świetnie rokuje teraz przed styczniowymi konkursami Pucharu Świata - zapewnia prezes PZN.

ZOBACZ WIDEO: 69. Turniej Czterech Skoczni. Halvor Egner Granerud nie wytrzymał presji. "Przegrał nie tylko umiejętnościami"

Jeszcze przed Bischofshofen wydawało się, że najgroźniejszym rywalem Stocha w walce o końcowe zwycięstwo będzie Halvor Egner Granerud. W mediach Norweg odgrażał się, że będzie w stanie odrobić w każdym skoku po 10 punktów. Szumny balon z zapowiedziami pękł z hukiem. W dodatku, przez nieudaną zagrywką taktyczną Alexandra Stoeckla, Granerud nie utrzymał nawet miejsca na podium turnieju. Zajął 4. miejsce, o 0,4 punktu za trzecim Dawidem Kubackim.

W pierwszej serii środowych zmagań wszyscy, z wyjątkiem Norwega, skakali z 11. belki. Przed skokiem Graneruda Stoeckl poprosił o obniżenie rozbiegu do nr 10. Jego podopieczny nie dał jednak rady. Skoczył 133. metry. Zabrakło mu 1,5 metra, by dostać dodatkowe punkty za obniżoną belkę (trzeba był uzyskać 95 procent HS skoczni).

- To ryzyko było niepotrzebne. Granerud był zdenerwowany walką w turnieju i doszedł kolejny stres związany z obniżeniem belki startowej. Pojechał wolno na najeździe. Nie jest teraz w takiej formie jak w grudniu, więc w powietrzu nie nadrobił tej straty. Trener powinien wykazać się większym wyczuciem i puścić go z tej samej belki, co rywale. Tym bardziej, że już we wcześniejszych skokach Granerud jeździł wolniej na najeździe, co jest jednym z pierwszych sygnałów obniżki formy u skoczka - wyjaśnia Apoloniusz Tajner.

W konkursie w Bischofshofen Granerud zajął dopiero 12. miejsce.

Po 69. Turnieju Czterech Skoczni zawodnicy nie będą mieli czasu na długi odpoczynek. Już w piątek popołudniu będą skakać w kwalifikacjach w Titisee-Neustadt. W Niemczech zaplanowano dwa konkursy indywidualne (9-10 stycznia).

Czytaj także:
Wojciech Fortuna: Kamil Stoch jest geniusze
Zmiana w tym elemencie spowodowała wystrzał formy Kamila Stocha

Źródło artykułu: