Martin Schmitt, legendarny skoczek: Małysz i Stoch są jak Pele i Maradona

PAP/EPA / LUKAS BARTH-TUTTAS / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP/EPA / LUKAS BARTH-TUTTAS / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Martin Schmitt, jeden z najlepszych skoczków w historii, jest pod wrażeniem formy Kamila Stocha. - Nie dało się z nim wygrać na Turnieju Czterech Skoczni. Był za dobry - komentuje dla WP SportoweFakty multimedalista mistrzostw świata i IO.

[tag=6436]

Martin Schmitt[/tag], legendarny niemiecki skoczek, komentował Turniej Czterech Skoczni, nie szczędząc komplementów Kamilowi Stochowi.

Schmitt, który ma w kolekcji wiele medali mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich o polskich skoczkach mówi tylko dobrze, ale nie ma się co dziwić - pamięta przecież swoją rywalizację z Adamem Małyszem.

W rozmowie z WP SportoweFakty Martin wraca do tamtych wyjątkowych chwil, porównuje Adama i Kamila do największych gwiazd światowej piłki, prorokuje też, co jeszcze może się wydarzyć w tym sezonie na skoczniach.

ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Kto po Stochu, Kubackim i Żyle? "Potrzebujemy skoczków, których nazwisk jeszcze nie znamy"


Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Jak oceniasz to co wydarzyło się w Turnieju Czterech Skoczni? Zwycięstwo Kamila Stocha jest dla ciebie niespodzianką?


Martin Schmitt, multimedalista igrzysk olimpijskich i MŚ: Nie, nie jest. Każdy, kto analizował ostatnie konkursy, widział, że przewaga Halvora Egnera Graneruda maleje. Wprawdzie wciąż wygrywał, ale dystans się skracał. I z drugiej strony - gdy przyglądaliśmy się skokom Kamila przed Turniejem Czterech Skoczni, to widzieliśmy, że błędów jest coraz mniej, że detali do poprawienia jest naprawdę niewiele, a tak doświadczony zawodnik jest w stanie tych korekt dokonać. Oczywiście, to skoki, tu zawsze wiele się może zdarzyć, więc nie ma się co mądrzyć na zasadzie "ja przewidziałem wygraną Stocha", ale było sporo znaków wskazujących, że Kamil zmniejsza dystans do Graneruda. I że na Turnieju Czterech Skoczni może być bardzo, bardzo ciekawie. A czy jestem zadowolony z postawy niemieckich skoczków? Powiem tak: w Niemczech, od sportowców, a więc i skoczków, zawsze będzie się wymagało zwycięstw. Ale na tym turnieju to nie było możliwe. Kamil był po prostu za dobry.

W trakcie turnieju Granerud podgrzał atmosferę, mówiąc po konkursie w Innsbrucku, że Stoch wcale nie skakał aż tak dobrze, że miał lepsze warunki i tak dalej. Pytanie: Norweg przegrał ten turniej na skoczni czy bardziej poza nią?

Moim zdaniem jednak na skoczni. Bo najpierw wyraźnie przegrał w Innsbrucku, a dopiero później udzielił tego wywiadu. Moim zdaniem Norweg przegrał więc na skoczni, natomiast to, co potem mówił i całe to zamieszanie, to mu na pewno nie pomogło i jeszcze odebrało część energii. Ale - wciąż - to Kamil swoimi świetnymi skokami wymusił presję i błędy na Granerudzie w Innsbrucku.

Zrobiło się gorąco między Polakami a Norwegami, trochę jak za czasów twojej rywalizacji z Małyszem, kiedy polscy kibice ostro was potraktowali - ciebie i Svena Hannawalda.

Ze mną nie było tak źle, bardziej dostało się Svenowi. Ale w tym wszystkim najważniejsza była dla mnie rola Adama Małysza. On zachowywał się bardzo w porządku. To nie tylko wspaniały sportowiec, ale też wspaniały człowiek. 100 procent profesjonalizmu, ale też, jak mówię, niesamowite, otwarte, przyjazne podejście do innych skoczków. Tak to wtedy było.

Mówisz, że z tobą nie było tak źle, że trudniejsze przejścia z polskimi kibicami miał Hannawald. Generalnie dla niemieckiego skoczka konkurs w Zakopanem to niebo czy piekło?

Niebo.

Bo?

Bo w Zakopanem jest wszystko. Kibice, pasja, emocje, napięcie. Oczywiście, nie mówię o obecnych czasach i ograniczeniach dla fanów, ale każdy, kto skakał w Zakopanem, czuł chyba to co ja - o tak, to jest to!

A w trakcie twojej rywalizacji z Małyszem nie miałeś czasem niechęci do niego? Na zasadzie: kurcze, skąd on się wziął, co on wyrabia?!

Nie, nigdy nie miałem negatywnych myśli wobec Adama. Jeśli już, to w tamtych czasach miałem pretensje do siebie, pytałem sam siebie: co ty źle robisz, dlaczego Małysz ma nad tobą taką przewagę?! Wtedy szukałem błędów u siebie, chciałem być taki, jak Małysz. W sensie tak dobry.

Większość polskich kibiców najbardziej pamięta dwa skoki Małysza, w Willingen i Trondheim. A czy tobie jakiś skok polskiego rywala utkwił mocno w pamięci?

Ja do dziś najlepiej pamiętam skok Adama na Turnieju Czterech Skoczni w 2001 roku. Ten skok, którym pobił rekord skoczni. Patrzyłem na to z boku i nie mogłem uwierzyć, powiedziałem do siebie: "Wow, on naprawdę tak daleko wylądował? Kości ma całe?!". To był mega, mega skok.

Rywalizowaliście przez kilka ładnych lat. Który moment walki z Małyszem był dla ciebie najbardziej szczególny?

Myślę, że mistrzostwa świata w Lahti w 2001 roku. Małysz szedł wtedy ostro do góry, ciągle słyszałem dookoła, że jego nie da się pokonać. Tylko Małysz, Małysz, Małysz. Ale na dużej skoczni to mi się udało, obroniłem się, obroniłem mistrzostwo świata! Byłem wtedy pod gigantyczną presją, ale wytrzymałem. Dla mnie to było bardzo wartościowe zwycięstwo.

W Polsce mieliśmy wtedy absolutne szaleństwo. Małyszomanię na całego. Ale ty i Sven też byliście w Niemczech bardzo popularni. Jak to znosiłeś? Było super czy czasami miałeś dość?


Myślę, że nie byliśmy aż tak popularni jak Adam w Polsce, ale... Ja to doceniałem. Owszem, czasem może człowiek był trochę zmęczony tym wszystkim, ale to była jednak wielka radość. Pamiętajmy, że innym sportom i w Niemczech, i w innych krajach, trudno rywalizować z piłką nożną. Przez wiele lat widziałem, jak inne sporty walczą o swoją obecność w mediach, wśród kibiców. Dlatego ja to doceniałem i doceniam. W tym momencie popularność skoków i skoczków w Niemczech nie jest może na takim poziomie, jak kiedyś, ale mam nadzieję, że pojawi się jeszcze niemiecki skoczek, który znów porwie wielkie tłumy.

Polska miała Małysza, teraz ma Stocha. Da się rozstrzygnąć, który z nich jest lepszy?

Nie da się. To niemożliwe. Obaj są wielkimi sportowcami, obaj się niepowtarzalni, wyjątkowi. Są jak Pele i Maradona.

To, pozostając w terminologii piłkarskiej, kim byliście ty i Sven?

Może Schweinsteiger i Lahm.

A w piłce komu kibicujesz?

Freiburgowi.

Kojarzysz takiego polskiego napastnika z Bundesligi? Całkiem dobry jest. Widziałbyś go w swoim ukochanym Freiburgu?

Bardzo chętnie, ale Robert Lewandowski jest pewnie droższy niż cała drużyna mojego Freiburga.

Wracając jeszcze na skocznię. Czy Stoch ma szansę dopaść Graneruda w Pucharze Świata? Jak prorokujesz dalszą część sezonu?

Myślę, że to się może potoczyć tak: Kamil wygra mistrzostwa świata w Oberstdorfie, a Granerud wygra Puchar Świata.

Źródło artykułu: