69. Turniej Czterech Skoczni. Tak było tylko raz w historii! Marzymy o powtórce sprzed 15 lat

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Zaczęło się trzęsieniem ziemi, a może skończyć jak w bajce. Dwóch Polaków walczy o zwycięstwo w 69. Turnieju Czterech Skoczni. Tak samo marzymy o triumfie Kamila Stocha jak i Dawida Kubackiego. A może ex aequo?! Chcemy powtórki sprzed 15 lat.

W 2006 roku pierwszy i na razie jedyny raz dwóch skoczków ex aequo uzyskało identyczną notę. Do historii Turnieju Czterech Skoczni przeszli Czech Jakub Janda i Fin Janne Ahonen. To oni razem wygrali 54. edycją zawodów.

Powtórka? Nie obrazilibyśmy się na taki scenariusz. Zarówno Kamil Stoch jak i Dawid Kubacki, lider i wicelider turnieju, zachwycają od kilku dni. Obaj skaczą świetnie i zasłużyli na triumf. Bliżej końcowego zwycięstwa jest Stoch, ale Kubacki - zwłaszcza w Bischofshofen - nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Teraz trudno w to uwierzyć, ale tydzień temu niewiele wskazywało na to, że 6 stycznia będziemy z takimi emocjami oglądać finałowy konkurs. Turniej zaczął się dla Polski od trzęsienia ziemi. Na kilka godzin przed kwalifikacjami w Oberstdorfie, sanepid poinformował, że Klemens Murańka ma lekko pozytywny wynik testu na koronawirusa.

ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Stoch blisko zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni. "Faworyt jest jeden. Musiałaby zdarzyć się tragedia"

Kilkanaście godzin później informacje były jeszcze gorsze. Sanepid i organizatorzy wykluczyli Polaków ze startu w Oberstdorfie. Koniec jakichkolwiek marzeń o Złotym Orle. Przygnębieni, bezradni oglądaliśmy kwalifikacje na Schattenbergschanze. Bez Biało-Czerwonych nie było żadnych emocji. Takowe zaczęły się jednak wieczorem, gdy okazało się, że Murańka ma jednak wynik negatywny.

Organizatorzy nie mieli wyjścia - wykluczenie w takiej sytuacji polskiej kadry byłoby skandalem. Warunkowo dopuścili Polaków do konkursu, kwalifikacje anulowano i turniej zaczął się na nowo. Biało-Czerwoni dostali drugą szansę i szybko zaczęli odgrywać pierwszoplanowe role.

Stoch zaczął od 2. miejsca w Oberstdorfie. Kubacki, któremu tego dnia urodziła się córka Zuzanna, był 15. Szybko jednak wrócił do gry. W Ga-Pa zmiażdżył rywali. Wygrał z ogromną przewagą i rekordem skoczni. Stoch był czwarty, a swój popis zostawił na Innsbruck. Latał nad wszystkimi - daleko i pięknie stylowo. Wygrał na Bergisel i objął prowadzenie w turnieju. Za nim przyczaił się trzeci w Innsbrucku Kubacki.

I tak właśnie Polacy przyjechali do Bischofshofen z liderem i wiceliderem zawodów. Za nimi świetny sportowo, ale nie umiejący radzić sobie ze stresem Halvor Egner Granerud. To Norweg był typowany na faworyta turnieju. Wygrał pięć konkursów PŚ z rzędu. W Oberstdorfie licznik się jednak zatrzymał i nie może wrócić na tron. W Innsbrucku gdy przegrał sromotnie ze Stochem i Kubacki pokazał słabość. W mediach zaatakował słownie polskich skoczków, przede wszystkim Stocha.

Przeprosił, ale zamieszanie medialne na pewno mu nie pomogło. Do Bischofshofen przyjechał ze stratą 20,6 punktu do Stocha i 5,4 punktu do Kubackiego. We wtorek od razu chciał postraszyć rywali - huknął w pierwszym treningu 143 metry. W kwalifikacjach to jednak Stoch był już lepszy - pięknie stylowo poleciał na 138. metr. Wygrał sportowo i mentalnie. Granerud był trzeci, a Kubacki szósty.

To Stoch jest zdecydowanym faworytem do wygrania 69. Turnieju Czterech Skoczni. Przemawia za nim historia i forma. Kubacki bardziej musi bronić się przed Granerudem, ale na pewno nie stracił jeszcze nadziei na obronę tytułu. To przecież jego skocznia, jest jej rekordzistą, to tutaj wygrał przed rokiem.

Wszystko zweryfikuje skocznia. Polacy mają dwie szanse, Norwegowie tylko jedną. A gdyby powtórzył się scenariusz z 2006 roku, to oszalelibyśmy ze szczęścia. Z jednego triumfatora też będziemy się jednak bardzo cieszyć, nieważne czy to będzie Stoch czy Kubacki. To ma być polski wieczór w Bischofshofen. Konkurs startuje od 16:45. Transmisja w TVP 1, Eurosporcie 1 i na WP Pilot.

Łącznie w pierwszej serii wystartuje siedmiu Polaków. Oprócz Stocha i Kubackiego również Piotr Żyła, Andrzej Stękała, Aleksander Zniszczoł, Klemens Murańka i Maciej Kot. Żyła i Stękała będą walczyć o utrzymanie miejsc w pierwszej dziesiątce turnieju. Stać ich na to. Żyła, jeśli będzie skakał tak jak w Ga-Pa i Innsbrucku, może nawet awansować do TOP 5 zawodów.

Złoty Orzeł trzeci raz dla Stocha, czy drugi z rzędu dla Kubackiego? Odpowiedź poznamy około 18:30. Po prostu, niech już to się zacznie!

SPRAWDŹ PARY PIERWSZEJ SERII. Z KIM POWALCZĄ POLACY?

Czytaj także: Kilka sekund dramatu na skoczni w Bischofshofen. Mija już sześć lat

Plan środowej rywalizacji w Bischofshofen:
15:30 - seria próbna
16:45 - pierwsza seria konkursowa (system KO)

Klasyfikacja 69. Turnieju Czterech Skoczni przed finałem w Oberstdorfie:

MiejsceZawodnikKrajNotaStrata
1. Kamil Stoch Polska 809,9 -
2. Dawid Kubacki Polska 794.7 +15,2
3. Halvor Egner Granerud Norwegia 789,3 +20,6
4. Karl Geiger Niemcy 785,2 +24.7
5. Markus Eisenbichler Niemcy 776,5 +33,4
6. Anze Lanisek Słowenia 770,4 +39,5
7. Ryoyu Kobayashi Japonia 766,7 +43,2
8. Piotr Żyła Polska 763,3 +46,6
9. Philipp Aschenwald Austria 761,7 +48,2
10. Andrzej Stękała Polska 760,3 +49,6
Źródło artykułu: