Michal Doleżal zrobił to, co nie udało się Horngacherowi. Wróciła nadzieja [Opinia]

Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Michal Doleżal
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Michal Doleżal

Polskie skoki to już nie tylko Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła. W tej chwili siedmiu skoczków gotowych jest zajmować wysokie miejsca w PŚ. Wróciła nadzieja, że przyszłość polskich skoków może być dobra - pisze Szymon Łożyński.

Dwa lata temu. Na wysokim poziomie skacze czterech skoczków: Kubacki, Stoch, Żyła oraz młody Jakub Wolny. Drżymy o ich zdrowie, bo w przypadku kontuzji któregokolwiek z nich, trudno o silne zastępstwo w konkursach drużynowych Pucharu Świata.

Rok temu. Problem pogłębia się. Wolny nie skacze już tak dobrze. Na świetnym poziomie są nadal Kubacki, Stoch i Żyła, ale brakuje czwartego do drużyny. Są konkursy zespołowe, w których przez słabsze czwarte ogniwo, Polacy kończą poza podium. Tak było w Zakopanem, gdzie skończyło się 5. pozycją.

Teraz. Kluczowa decyzja zapada na starcie przygotowań. Łączymy kadry A i B. Jest jedna reprezentacja, pracująca pod okiem Michala Doleżala i jego asystentów. Efekty? Przychodzą bardzo szybko. Jeszcze kilka miesięcy temu baliśmy się, że po odejściu Stocha, Kubackiego i Żyły polskie skoki zostaną z ręką w nocniku. Wróciła nadzieja, że tak się nie stanie.

ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"

Nie zmieniło się jedno. Wciąż bardzo mocna jest żelazna trójka. Dołączyło do niej jednak aż czterech kolejnych zawodników. Wreszcie na miarę swojego talentu zaczął skakać Klemens Murańka. Sportowo zmartwychwstał Andrzej Stękała. Był już prawie skreślony, szkoleniowcy znów mu zaufali i efekty są. Odblokował się Aleksander Zniszczoł, a wielki talent zaczyna potwierdzać Paweł Wąsek. Obaj zajęli 6. miejsca, najlepsze w karierze, w PŚ w Niżnym Tagile.

Wreszcie Michal Doleżal ma w czym wybierać. Na MŚ w lotach do Planicy zabiera sześciu swoich podopiecznych. Tak naprawdę ma trzech pewniaków, ale o czwarte miejsce i na kwalifikacje i na konkurs drużynowy walka będzie zażarta. Co więcej, niezależnie czy postawi na Murańkę, Stękałę czy Zniszczoła, każdego z nich stać na wysokie miejsce indywidualnie i solidną pomoc drużynie.

Doleżal zrobił to, czego nie udało się Stefanowi Horngacherowi. Austriak bardziej stawiał na pracę w ścisłej głupie. Nawet gdy któryś z jego podopiecznych zawodził, musiało odbyć się wiele konkursów, by zdecydował się na zmianę w składzie. Czech jest bardziej otwarty. Poszerzenie kadry A okazało się majstersztykiem. Doleżal z asystentami odbudował kilku kadrowiczów i ma znacznie większy wybór niż poprzednik.

Co więcej Murańka, Stękała, Zniszczoł i Wąsek wciąż mają przed sobą wiele lat skakania. Tak samo jak Jakub Wolny czy Tomasz Pilch, którzy na razie dobre skoki przeplatają słabymi. Ta grupa to jednak nasza nadzieja na przyszłość. Nadzieja, że po Stochu, Kubackim i Żyle polskie skoki wciąż będą na salonach. Jeszcze rok temu wydawało się to mało realne. Teraz widać już porządne światełko w tym tunelu.

Szymon Łożyński
Czytaj także:

Życiowy wynik Aleksandra Zniszczoła. Dramat Markusa Eisenbichlera!
Życiówki Wąska i Zniszczoła w Niżnym Tagile. Ile zarobili za swoje sukcesy?

Źródło artykułu: