Zmagania olimpijskie w Pjongczangu rozpoczęły się od rozczarowania. Po pierwszej serii na prowadzeniu znajdował się Stefan Hula, który miał szansę na życiowy sukces. Rozgrywany w loteryjnych warunkach konkurs na normalnej skoczni ukończył ostatecznie na piątym miejscu. "Oczko" wyżej był Kamil Stoch, który do podium stracił 0,4 pkt.
Dokładnie tydzień później odbył się konkurs na dużej skoczni. Już w pierwszej serii Kamil Stoch pokazał wielką formę. Skoczył 135 metrów w niekorzystnych warunkach i objął prowadzenie.
W drugim skoku musiał osiągnąć 137-138 metrów. Tymczasem pomiar wskazał na 136,5 m. Rozpoczęło się nerwowe oczekiwanie na wyświetlenie noty łącznej osiągniętej przez Polaka.
- Metra chyba zabrakło - powiedział komentujący te zawody dla TVP Włodzimierz Szaranowicz. - Boże, czy to będzie srebro, czy złoto - dodał Przemysław Babiarz, aby po chwili wybuchnąć radością.
- Jest pierwszy! Jak on to zrobił? Zwariować można. Mamy trzeci tytuł - wykrzyczał Szaranowicz. Stoch zwyciężył z łączną notą 285,7 pkt, podczas gdy drugi Andreas Wellinger miał 282,3 pkt.
17 lutego mijają dokładnie dwa lata od tamtych wydarzeń. Dwa dni później reprezentacja Polski zdobyła jeszcze brązowy medal w rywalizacji drużynowej.
Dwa lata temu cała Polska wstrzymała oddech... srebro czy złoto olimpijskie Kamila Stocha "Metra chyba zabrakło" "I co⁉" Oddajmy się jeszcze raz komentarzowi @Szaran_W i Przemysława Babiarza #skijumping #skijumpingfamily #skokitvp #skoki #tvpsport pic.twitter.com/muxzP5xyeI
— TVP Sport (@sport_tvppl) February 17, 2020
Czytaj także:
- Kamil Stoch wyprzedził Gregora Schlierenzauera
- Gitara elektryczna oczyściła myśli Piotra Żyły
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot krytycznie o szkoleniu młodych skoczków. "Przepaść sprzętowa jest ogromna. Nie ma zaplecza"