Po ostatnim sezonie doszło do zmiany trenera w reprezentacji Polski w skokach narciarskich. Na tym stanowisku Stefana Horngachera zastąpił Michal Doleżal. Dla Czecha praca z Polakami to duże wyzwanie. Wcześniej był asystentem austriackiego trenera. Cele postawione przed skoczkami są wysokie, a pierwszy egzamin już w dniach 22-24 listopada, kiedy to rozegrany zostanie Puchar Świata w Wiśle.
Wątpliwości rozwiał Robert Mateja, który odpowiada za skoki narciarskie w kadrze kombinatorów norweskich. Nasi zawodnicy startujący w tej dyscyplinie mieli ostatnio wspólne zgrupowanie ze skoczkami. Mateja miał zatem okazję do obserwacji podopiecznych Doleżala.
- Mogę zagwarantować, że poziom jest wysoki. Nie ma się co martwić, bo tu dopracowany jest każdy szczegół. Nie będę rzucał nazwiskami, bo tu nie chodzi o to, kto jak skoczył na danym treningu, a choćby o stabilność, bo każda sesja jest inna. Zawodnicy dopracowują jednak detale, a mnie cieszy, że to szeroka grupa, która jest w całości na dobrym poziomie - powiedział Mateja w rozmowie z portalem sportsinwinter.pl.
Kadra kombinatorów norweskich nie może liczyć na takie wsparcie sponsorów, jak reprezentacja skoczków narciarskich. To odbija się na przygotowaniach do sezonu, czy sprzęcie jakim dysponują zawodnicy.
- Nie mieliśmy okazji testować jeszcze tych nowych butów, ale rozmawiałem o tym z Adamem Małyszem i być może niedługo będzie taka możliwość. Obie dyscypliny mają zgoła odmienne budżety i nas zwyczajnie nie stać na eksperymenty, poszukiwania elementów, które ktoś nam przygotuje. Szukamy sami: próbujemy różne rozwiązania, tworzymy je, budujemy swoje "wynalazki" - dodał Mateja.
Zobacz także:
Skoki narciarskie. Wojciech Skupień wystawił puchar na licytację. W szczytnym celu
Skoki. PŚ w Wiśle: trwa produkcja śniegu. Organizatorzy zdążą na czas?
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #8: Iga Baumgart-Witan. Baba nie do zajechania