MŚ w skokach 2019. 13 lat temu Kamil Stoch zachwycił świat skoków w Innsbrucku. Znów może to zrobić

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Kamil Stoch

W sobotę Kamil Stoch ma realną szansę na drugi w karierze tytuł indywidualnego mistrza świata na skoczni dużej. Już 13 lat temu na Bergisel w Innsbrucku Polak pokazał, że ma wielki potencjał. Wtedy jednak nie wytrzymał jeszcze presji.

W tym artykule dowiesz się o:

W 2006 roku Kamil Stoch był dopiero na początku swojej drogi w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Zadebiutował w cyklu dwa lata wcześniej w Zakopanem, gdy na Wielkiej Krokwi zajął 49. miejsce. Pierwsze pucharowe punkty zdobył rok później, gdy wywalczył znakomitą 7. pozycję we włoskim Pragelato.

W 2006 roku świat skoków wiedział już, że Polska ma kolejny po Adamie Małyszu talent, który w przyszłości będzie odgrywał pierwszoplanowe role na światowych skoczniach. Wszystko za sprawą kwalifikacji w Innsbrucku do trzeciego konkursu 64. Turnieju Czterech Skoczni.

Mało znany jeszcze wtedy Kamil Stoch uzyskał aż 128,5 metra. Otrzymał wysokie noty za styl i w eliminacjach musiał uznać wyższość tylko legendarnego Janne Ahonena, któremu zmierzono 131,5 metra. Fin wylądował jednak słabo, otrzymał niskie noty od sędziów i z naszym reprezentantem wygrał zaledwie o 0,4 punktu.

ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Przyszłość Horngachera? Tu nie chodzi o pieniądze

64. Turniej Czterech Skoczni nie był udany dla Adama Małysza. W niemieckiej części zawodów "orzeł z Wisły" był 13. w Oberstdorfie i 21. w Garmisch-Partenkirchen. Po tych dwóch konkursach wiedział już, że nie ma szans na dobre końcowe miejsce w turnieju. W związku z tym na austriacką część zmagań nie pojechał, wybierając w tym czasie spokojne treningi.

Czytaj także: Geiger i Koudelka typują wyniki sobotniego konkursu w Innsbrucku. Akcje Kamila Stocha stoją wysoko

Tym samym po znakomitym występie w kwalifikacjach na Bergisel uwaga polskich mediów i kibiców skupiła się na Kamilu Stochu. Wszyscy liczyli, że skoro młody podopieczny Heinza Kuttina z tak znakomitej strony pokazał się w kwalifikacjach, to również w konkursie stać go będzie na świetny wynik.

Wówczas Stoch nie radził sobie jednak z presją tak dobrze jak dotychczas. Obecnie najlepiej z wszystkich skoczków na świecie potrafi nastawić się mentalnie na skoki konkursowe. Może skakać słabiej w treningach i w kwalifikacjach, ale gdy przychodzi oceniana próba, to często Stoch jest poza zasięgiem rywali.

13 lat temu nie poradził sobie jednak z presją oczekiwań własnych i polskiej opinii publicznej. Seria próbna nie zwiastowała jeszcze katastrofy. Stoch uzyskał w niej 120,5 metra. Była już jednak sygnałem, że gdy doszła presja, młody Polak nie czuje się tak pewnie w Innsbrucku jak dzień wcześniej.

W pierwszej serii nasz reprezentant już zupełnie nie przypominał zawodnika, który w kwalifikacjach przegrał tylko z Janne Ahonenem. Polak uzyskał zaledwie 116 metrów, przegrał rywalizację w parze z Niemcem Michaelem Uhrmannem i nie awansował do finałowej serii. Skończył zawody na 41. miejscu.

Wtedy machał rękoma z rozgoryczenia, ale w myśl zasady "musisz sto razy przegrać, żeby raz wygrać", Stoch wyciągnął wnioski z tej lekcji. W kolejnych latach coraz bardziej pracował nad kwestią mentalną. Współpracował z psychologiem, aż wreszcie efekty przyszły.

Po siedmiu latach od sensacyjnego 2. miejsca w kwalifikacjach na Bergisel, na tej samej skoczni Stoch cieszył się z 2. pozycji już w samym konkursie. Rok później zajął na tym obiekcie 3. lokatę. Z kolei w 2017 roku pewnie wygrał w Innsbrucku konkurs, zmierzając po swój drugi w karierze triumf w Turnieju Czterech Skoczni.

Czytaj także: Kamil Stoch wytłumaczył swój przeciętny skok w kwalifikacjach

W sobotę 23 lutego Kamil Stoch znów zasiądzie na belce startowej Bergisel podczas konkursu o indywidualne MŚ na dużej skoczni. Tym razem będzie na niej siedział jednak nie młody i nie radzący sobie z presją skoczek, a trzykrotny mistrz olimpijski i jeden z najwybitniejszych zawodników w historii dyscypliny.

Stoch jest jednym z głównych faworytów sobotniego konkursu w Innsbrucku o MŚ. W piątkowych kwalifikacjach nie skoczył idealnie, ale w odróżnieniu od sytuacji sprzed 13 lat, teraz najlepsze skoki 31-latek pokazuje w konkursach. Liczymy na to, że tak właśnie będzie podczas sobotnich zmagań, których start zaplanowano na 14:30. Relacja na żywo oraz podsumowanie konkursu na WP SportoweFakty.

Komentarze (0)