- Dla mnie Kamil Stoch i tak cały czas jest geniuszem skoków. Jestem przekonany, że obudzi się jeszcze tej zimy i pokaże jak znakomitym jest skoczkiem. Na pewno do formy wróci też Piotrek. Jest to kozak, który na początku sezonu udowodnił swoją wartość. Jeszcze nie raz w bieżącej edycji Pucharu Świata stanie na podium. Z resztą cała drużyna obudzi się na mistrzostwa świata. Będziemy mieli się jeszcze z czego cieszyć - zapewnił Wojciech Fortuna.
Oczekiwania wobec Polaków przed pierwszymi ważnymi zawodami w sezonie 2018/2019 były bardzo duże. Nie mogło być jednak inaczej, skoro dwie poprzednie edycje Turnieju Czterech Skoczni wygrywał Kamil Stoch. Teraz obrońca tytułu zajął 6. miejsce, a lepiej od niego wypadł ostatecznie czwarty Dawid Kubacki. Z kolei wicelider PŚ Piotr Żyła był dopiero dziewiętnasty.
- Nie czuję niedosytu po tym turnieju - stwierdził mistrz olimpijski z Sapporo, który szybko znalazł przyczynę nieco słabszej formy Polaków (oczywiście z wyjątkiem Kubackiego). - W sporcie występuje naturalne odprężenie po wielkich sukcesach. Przecież w poprzednim sezonie cała nasza drużyna skakała znakomicie. Zwłaszcza Kamil Stoch, który w świetnym stylu wygrał Turniej Czterech Skoczni i Puchar Świata oraz złoto olimpijskie. Dlatego musiało teraz przyjść tzw. rozprężenie.
Wspomniany już Dawid Kubacki był jedynym Polakiem, który spisał na miarę swoich możliwości, a może nieco nawet powyżej oczekiwań. W Oberstdorfie zajął 5. miejsce, w Ga-Pa był trzeci, w Bischofshofen został sklasyfikowany na 2. pozycji. Do pełni szczęścia zabrakło tylko lepszego rezultatu niż 18. lokata w Innsbrucku (głównie przez słabe warunki w finałowej serii). Łącznie w 67. edycji turnieju nowotarżanin zajął 4. miejsce, o 3,3 punktu, za trzecim Stephanem Leyhe. - Jego forma rośnie i to mnie bardzo cieszy. Jestem zadowolony tym bardziej, że jest to zawodnik z mojego byłego klubu w Zakopanem - podkreślił Wojciech Fortuna.
Bezapelacyjnie najlepszym skoczkiem niemiecko-austriackich zawodów był Ryoyu Kobayashi. Japończyk świetnie wytrzymał presję. Wygrał turniej, po drodze ciesząc się z wiktorii we wszystkich czterech konkursach. Tym samym młody Azjata powtórzył osiągnięcie Svena Hannawalda i Kamila Stocha. - Cieszę się, że skoro nie wygrał Polak, to triumfował Kobayashi. Kocham Japonię, bo przecież w tym kraju osiągnąłem wielki sukces - zakończył rozmówca WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO Polacy zaskoczyli podczas lotów narciarskich. "Loty to pewna nagroda i frajda"