W dwóch poprzednich sezonach, przed finałowym konkursem Turnieju Czterech Skoczni, nad Wisłą dało wyczuć się napięcie. Wszystko dlatego, że przed zmaganiami w Bischofshofen o krok od zwycięstwa w całych zawodach był Kamil Stoch. Teraz trzykrotny mistrz olimpijski również jest w czołówce zawodów, ale nie ma realnych szans, by w niedzielny wieczór - po raz trzeci z rzędu - unieść w górę Złotego Orła.
Po trzech konkursach 31-latek z Zębu zajmuje 4. miejsce w 67. TCS. Jednakże jego strata do prowadzącego Ryoyu Kobayashiego wynosi aż 65 punktów. Dlatego Polak musi skupić się na batalii z drugim i trzecim zawodnikiem klasyfikacji. Do wicelidera Markusa Eisenbichlera Stoch traci 19,5 punktu. Z kolei trzeci Norweg Andreas Stjernen jest lepszy od naszego reprezentanta o 15,3 "oczka". Straty także są duże, ale dla tak wielkiego mistrza jak Kamil Stoch na pewno do nadrobienia.
W niedzielne popołudnie oczy polskich kibiców będą zatem zwrócone przede wszystkim na mistrza świata z Val di Fiemme. Z kolei uwaga świata będzie skupiona na Ryoyu Kobayashim. Nie warto stawiać pytania czy Japończyk wygra 67. TCS? Jego przewaga nad Eisenbichlerem wynosi 45,5 punktu. Nie oszukujmy się, tylko kataklizm mógłby zatem zabrać Azjacie triumf w całych zawodach. Warto jednak postawić pytanie, czy lider Pucharu Świata będzie w stanie wygrać, po wiktoriach w Oberstdorfie, Ga-Pa i Innsbrucku, także w Bischofshofen? Jeśli tak, wówczas będzie trzecim skoczkiem w historii - obok Svena Hannawalda i Kamila Stocha - który sięgnie po Złotego Orła triumfując pod drodze we wszystkich czterech konkursach.
Z pewnością Stoch będzie miał podwójną motywację w niedzielę. Hannawald już tego nie zrobi, ale przecież Polak może osobiście przeszkodzić Kobayashiemu w dołączeniu do elitarnego, na razie dwuosobowego grona. Co prawda nasz reprezentant nie jest jeszcze w optymalnej formie, ale nie brakuje mu do tego wiele. Dlatego nie można wykluczyć, że w niedzielę wygra na Paul-Ausserleitner-Schanze (HS140) i zabierze Kobayashiemu sprzed nosa triumf we wszystkich czterech zmaganiach. Japończyk jest jednak w fenomenalnej formie. Dlatego Stoch albo inny skoczek (może Kraft, Eisenbichler albo Stjernen) musi wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, by w Bischofshofen okazać się lepszym od rewelacyjnego Azjaty.
Zanim jednak zawodnicy zaczną odgrywać pierwszoplanowe role na skoczni, na rozegranie zawodów musi pozwolić pogoda. W sobotę śnieżyca i sami organizatorzy uniemożliwi skakanie w Bischofshofen. Mając tylko jeden ratrak, przy tak intensywnie padającym śniegu, nie było możliwości przygotować zeskoku do rywalizacji. Dlatego trening i kwalifikacje przeniesiono na niedzielne wczesne popołudnie.
Plan ostatniego dnia 67. Turnieju Czterech Skoczni jest zatem bardzo napięty. Już o 13:30 odbędzie się jeden trening. Zaraz po nim, około 14:30, wystartuje seria kwalifikacyjna z 66 skoczkami. Pierwsza seria finałowego konkursu, tak jak planowano, ma rozpocząć się o 17:00. W niej skoczkowie nie będą jednak rywalizowali w parach. Tym razem pierwsza kolejka zostanie przeprowadzona jak zwykłe konkursy Pucharu Świata (kolejność według klasyfikacji generalnej tego cyklu). Na szczęście prognozy pogody na niedzielę są lepsze. Nie ma już tak sypać, a wiatr nie powinien być silny. Organizatorzy powinni także zdążyć przygotować zeskok, ponieważ ściągnęli do Bischofshofen dwa dodatkowe ratraki.
ZOBACZ WIDEO: Polacy zaskoczyli podczas lotów narciarskich. "Loty to pewna nagroda i frajda"
W przeniesionych eliminacjach o awans do finałowych zmagań powalczy siedmiu Biało-Czerwonych. Obok Kamila Stocha będą to Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Jakub Wolny, Stefan Hula, Aleksander Zniszczoł i Maciej Kot. Liczymy, że w Bischofshofen przełamie się ostatni z wymienionych i po raz pierwszy w 67. TCS awansuje do pierwszej serii. Czekamy również na dalekie skoki Żyły, który ma szansę pokazać, że konkurs w Innsbrucku (42. miejsce) był tylko wypadkiem przy pracy. Z uwagą będziemy również śledzić skoki Kubackiego, który na razie zajmuje 7. pozycję w turnieju i może jeszcze powalczyć o czołową szóstkę. Do poprzedzającego go w klasyfikacji Romana Koudelki nowotarżanin traci tylko 4,1 punktu.
Zmagania w Bischofshofen, o ile pozwoli na nie pogoda, zapowiadają się ekscytująco. Warto w święto Trzech Króli znaleźć czas na skoki narciarskie. Co prawda tym razem Złoty Orzeł zapewne nie powędruje do Polaka, ale wciąż jest szansa, by nasz reprezentant stanął na końcowym podium zawodów i zatrzymał rozpędzonego Japończyka. Relacje na żywo z treningu, kwalifikacji i samego konkursu oraz podsumowanie wszystkich serii na WP SportoweFakty.
Plan niedzielnej rywalizacji:
13:30 - trening (live tutaj)
14:30 - kwalifikacje (live tutaj)
17:00 - pierwsza seria konkursowa (live tutaj)
Klasyfikacja 67. Turnieju Czterech Skoczni przed finałem w Bischofshofen:
Miejsce | Zawodnik | Kraj | Punkty |
---|---|---|---|
1. | Ryoyu Kobayashi | Japonia | 815,9 |
2. | Markus Eisenbichler | Niemcy | 770,4 |
3. | Andreas Stjernen | Norwegia | 766,2 |
4. | Kamil Stoch | Polska | 750,9 |
5. | Stephan Leyhe | Niemcy | 748,1 |
6. | Roman Koudelka | Czechy | 746,6 |
7. | Dawid Kubacki | Polska | 742,5 |
8. | Timi Zajc | Słowenia | 741,3 |
9. | Robert Johansson | Norwegia | 729,9 |
10. | Daniel Huber | Austria | 726,8 |
21. | Piotr Żyła | Polska | 600,3 |
23. | Jakub Wolny | Polska | 565,6 |
34. | Stefan Hula | Polska | 379,7 |
48. | Aleksander Zniszczoł | Polska | 194,5 |