Niemiec powrócił na skocznię latem tego roku i jest już po kolejnych treningach, mających przygotować go do sezonu zimowego. W wywiadzie dla lokalnych mediów Severin Freund opowiedział o powrocie do sportu po ciężkim urazie.
- Nie da się zwrócić dwóch lat bez skakania w tak krótkim czasie. Musiałem dużo popracować, rehabilitacja zajmowała mi 6 godzin dziennie. Dużo biegałem też na nartach, aby poprawiać kondycję. W końcu doszedłem do momentu, gdzie mogę powrócić do skakania i znów czerpać z tego radość - wyznaje Niemiec.
Dwukrotny mistrz świata z Falun oraz mistrz olimpijski w konkursie drużynowym z Soczi głęboko wierzy w to, że uda mu się wystąpić w premierowych zawodach sezonu w Wiśle, jednak doskonale wie, że główną imprezą sezonu są mistrzostwa świata w Seefeld.
- Chciałbym wystąpić już w Polsce, ale nie będę ryzykował startu tam, kosztem utraty czasu na dojście do pełni formy. Moim głównym celem są mistrzostwa świata w Seefeld i tam chciałbym być w optymalnej dyspozycji. Długo nie byłem w kadrze, ale odnajduję się wśród młodszych ode mnie oraz prezentujących świetny poziom zawodników. Bez nich byłoby chyba nawet dużo trudniej. Czuję, że z tym zespołem mogę znów stać się czołowym skoczkiem świata - zakończył Freund.
Seria kontuzji Niemca rozpoczęła się od urazu biodra w 2016 roku, który uniemożliwił mu prawie całe letnie przygotowania do sezonu. Kolejny uraz przytrafił mu się tuż przed MŚ w Lahti, kiedy upadł podczas treningu na skoczni w Oberstdorfie. Uszkodził wtedy więzadło krzyżowe, przez co opuścił wspomniany czempionat w Finlandii. Wówczas za cel przyjął sobie przygotowanie do igrzysk olimpijskich w Pjongczangu, ale na nich również się nie pojawił. Sześć miesięcy po upadku na Schattenbergschanze, wrócił tam i doznał dokładnie tego samego urazu, co spowodowało kolejną przerwę.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga: Stephane Antiga nie jest szczery. Straciłem przez niego 1,5 roku [4/5]