Oczywiście sama obecność Norwegii wśród najlepszych nie jest niespodzianką. W ostatnich latach podopieczni Alexandra Stoeckla regularnie walczyli o miejsce na podium w pucharowych zawodach drużynowych i mistrzowskich imprezach.
W bieżącej edycji Pucharu Świata Norwegowie przechodzili jednak spory kryzys. Tylko Daniel Andre Tande był w stanie w zmaganiach indywidualnych nawiązywać realną walkę o czołowe lokaty. Z kolei w konkursach drużynowych (Klingenthal, Zakopane i Willingen) Norwegowie ani razu nie stanęli na podium, zajmując dwukrotnie 5. i raz 4. miejsce.
Przełamanie Skandynawów nastąpiło jednak w momencie, gdy już niemal wszyscy skreślili tą reprezentację w bieżącym sezonie. Sygnał o poprawie dyspozycji Norwegowie wysłali już na normalnej skoczni, gdzie w rywalizacji indywidualnej siódmy był Johann Andre Forfang, a miejsca w drugiej dziesiątce zajęli wspominany już Tande oraz Andreas Stjernen i Robert Johansson.
Prawdziwy wystrzał formy podopieczni Alexandra Stoeckla zaprezentowali jednak na dużej skoczni. Od pierwszych treningów na Salpausselce (HS130) Norwegowie byli w czołówce. Wyróżniali się zwłaszcza Stjernen i Anders Fannemel, który w składzie tej reprezentacji na duży obiekt zastąpił Johanssona.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji
Eksperci komentowali, że tak wysoka forma rywali naszych reprezentantów na treningach to efekt nieprzepisowych kombinezonów, które Norwegowie zakładają na serie próbne. Ta teoria została jednak szybko obalona przez samych zainteresowanych już w konkursie głównym. W nim reprezentanci Norwegii byli rewelacyjni. W czołowej dziesiątce zmagania ukończyli Stjernen (4. miejsce), Fannemel (5. pozycja) i Tande (10. miejsce). Co więcej 12. był Forfang. Pod względem drużynowym Skandynawowie przegrali tylko z Polakami i to zaledwie o 6,1 punktu.
Co więcej, gdyby odrzucić przeliczniki wiatrowe, złoty medal zdobyłby czwarty Stjernen. Ostatecznie Norweg musiał pogodzić się z 4. lokatą, przegrywając brązowy medal z Piotrem Żyłą o 0,6 punktu.
Czwartkowy konkurs pokazał jednak, że w sobotę Norwegów absolutnie nie można zlekceważyć. Oprócz nich o medale powinni walczyć Niemcy, Austriacy i przede wszystkim Biało-Czerwoni, którzy są głównym faworytem do złotego krążka. Początek pierwszej serii o 16:15. Relacja na żywo na WP SportoweFakty.
Transmisja z sobotniego konkursu drużynowego mistrzostw świata będzie dostępna na antenie Eurosport 1.
Pismak Łożyński znowu pier..li swoje o złotych medalach . Pismaku według pana zapowiedzi na normalnej s Czytaj całość
03 Marca 2017, 21:27
,,Fiński trener, który jest przewodniczącym Komitetu Skoków Narciarskich FIS, jest zaniepokojony manipulacjami przy sprzęcie. Przepisy dotycząc Czytaj całość