Miłośnicy skoków narciarskich nie zmrużą oka. Przed nami drugi konkurs PŚ w Sapporo

PAP/EPA
PAP/EPA

Na takie chwile warto naprawdę długo czekać - w sobotnim konkursie w Sapporo triumfował Maciej Kot. Czy powtórzy ten wyczyn także w niedzielę? Zawody ruszają już o 2:00.

Sapporo już od dawna okrzyknięto szczęśliwym dla naszych reprezentantów miejscem. To tam przed laty mistrzem olimpijskim został Wojciech Fortuna, a mistrzem świata na skoczni normalnej w 2007 roku - Adam Małysz. W sobotni poranek do tej optymistycznej statystyki swoją cegiełkę dorzucił Maciej Kot. Polak wreszcie doczekał się swojego pierwszego pucharowego zwycięstwa, sprawiając tym samym wielką radość najwytrwalszym kibicom skoków narciarskich, którzy oglądanie porannych i nocnych zawodów w Japonii uważają za pewnego rodzaju tradycję.

Triumf Macieja Kota sprawił, że w generalnej klasyfikacji Pucharu Świata nastąpiły zmiany. Ku uciesze polskich kibiców, nasz reprezentant znalazł się na 5 miejscu, co oznacza jego awans o jedną lokatę - po konkursie w Oberstdorfie Polak zajmował bowiem 6 miejsce w "generalce". Z gratulacjami dla Kota pośpieszył sam "Orzeł z Wisły". Na profilu jednego z portali społecznościowych podkreślił, że mimo iż są to konkursy w Sapporo, które często cechuje brak czołowych zawodników, tegoroczna edycja cieszyła się obecnością najlepszych skoczków świata, a to jeszcze bardziej podnosi rangę pierwszego zwycięstwa Polaka.

Przed nami drugi konkurs na słynnej skoczni Okurayama. Czy znów okaże się ona szczęśliwa dla Polaków? Tuż przed rozpoczęciem zawodów, a dokładniej mówiąc o godzinie 0:45 odbędą się kwalifikacje. Nasi reprezentanci wezmą w nich udział w następującym składzie: Piotr Żyła, Maciej Kot, Kamil Stoch, Jan Ziobro, Dawid Kubacki oraz Stefan Hula. Przypomnijmy, że ze startu w serii kwalifikacyjnej nawet w ostatnim momencie zrezygnować mogą ci zawodnicy, którzy znajdują się w pierwszej dziesiątce generalnej klasyfikacji Pucharu Świata.

Kto z zagranicznych rywali może zagrozić Biało - Czerwonym? Pierwsze nazwisko, które ciśnie się na usta, to Peter Prevc. Słoweniec w końcu triumfował ex aequo z Maciejem Kotem w konkursie sobotnim i łatwo skóry nie sprzeda. Groźny może być również Austriak Stefan Kraft, który także zmieścił się na podium w sobotni poranek, a od dłuższego już czasu prezentuje coraz lepszą formę. Miejmy jednak nadzieję, że doping płynący z serc polskich kibiców poniesie naszych rodaków tak daleko, by zagraniczni rywale mogli tylko uznać ich wyższość.

ZOBACZ WIDEO Dawid Kubacki: trochę zazdroszczę Kamilowi Stochowi, chciałbym być na jego miejscu

Komentarze (0)