Kamil Stoch wygrał piątkowy konkurs w Bischofshofen, dzięki czemu przypieczętował triumf w 65. Turnieju Czterech Skoczni.
- Jestem bardzo szczęśliwy i usatysfakcjonowany. Dziękuję Bogu, fanom, kolegom z zespołu, trenerom, członkom sztabu szkoleniowego i wszystkim ludziom, którzy pomogli mi, żebym znalazł się właśnie w tym miejscu. Dziękuję im z całego serca. Ten triumf to dla mnie ogromna nagroda za ciężką pracę i trudy z całej mojej kariery - powiedział tuż po zawodach Kamil Stoch w rozmowie z WP SportoweFakty.
- W trakcie ostatniego konkursu bardzo się denerwowałem. Nie jestem maszyną. Jestem tylko człowiekiem i te nerwy się pojawiają. W pierwszej serii nerwy uniemożliwiły mi oddanie takiego skoku, jakiego bym chciał. Był on bardzo mocno spóźniony. Na szczęście drugi skok był już dużo lepszy - dodał.
Po dwóch konkursach TCS Stoch był liderem klasyfikacji generalnej, jednak tuż przed trzecimi zawodami w Innsbrucku zaliczył wypadek, mocno się poobijał i musiał przejść badania w szpitalu. Na szczęście nic groźnego mu się nie stało.
- Po upadku w Innsbrucku nie miałem żadnej chwili zwątpienia. Była tylko szybka ocena, czy mogę dalej skakać. Jedyne, czego pragnąłem, to to, żebym mógł dalej wykonywać swoją pracę i swoje skoki. Bo to chcę robić. Chcę po prostu skakać najdalej jak się da i robić to z uśmiechem na twarzy. Fizjoterapeuta i lekarz kadry wykonali niesamowitą pracę, żeby przygotować mnie do konkursu. Czułem się naprawdę wyśmienicie - wyznał Kamil Stoch.
- Zmęczenie i ból zacząłem odczuwać dopiero po konkursie, po dźwiganiu pucharów. Na tę chwilę towarzyszy mi jednak zbyt wiele emocji, żebym mógł stwierdzić, jak się czuję. Ale z każdym dniem jest coraz lepiej - zaznaczył.
Michał Bugno z Bischofshofen
Pełne transmisje z Pucharu Świata w skokach narciarskich (kwalifikacje i konkursy) tylko w Eurosporcie 1.
ZOBACZ WIDEO: Polscy skoczkowie zazdrościli Adamowi Małyszowi pieniędzy