Nie należał do cudownych dzieci, które seryjnie kolekcjonują juniorskie trofea, ale na poziomie seniorskim wypracował spektakularną formę i efektowny styl lotu o wysokiej paraboli. Ma w dorobku medale olimpijskie i mistrzostw globu oraz triumf w Turnieju Czterech Skoczni. To spełniony sportowiec, który niczego już nie musi udowadniać. Gdy poza skocznią przyszła najtrudniejsza próba i drżał o życie ukochanej żony, z niej również wyszedł zwycięsko.
Śladami Funakiego
Dawid Grzegorz Kubacki urodził się 12 marca 1990 roku w Nowym Targu. W jego rodzinie nikt nie przejawiał zapędów ku skokom narciarskim. Jednak młodziutki Dawid, oglądając w telewizji swojego idola - Japończyka Kazuyoshiego Funakiego, zaczął coraz głośniej wspominać o chęci spróbowania się w tej dyscyplinie. Rodzice byli temu przeciwni, przez co w domu dochodziło do sprzeczek. Legenda głosi, że podczas jednej z kłótni musiał interweniować sąsiad.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Chłopak trafił na skocznię zanim w Polsce wybuchła małyszomania. Swoją pierwszą próbę oddał z połowy rozbiegu, ponieważ musiał najpierw przezwyciężyć strach. Szło mu jak po grudzie, więc będąc jeszcze w podstawówce chciał zrezygnować. Ojciec postawił mu jednak warunek, że sam musi to przekazać trenerowi, a Dawid w obawie przed konfrontacją ze szkoleniowcem nie zrobił tego i… został w klubie.
Drużynowy brąz w Pjongczangu
16 stycznia 2009 roku w Zakopanem zadebiutował w Pucharze Świata, ale wiele wody musiało upłynąć, zanim zaczął gościć w czołówce.
Na MŚ 2017 w Lahti do spółki z Piotrem Żyłą, Maciejem Kotem i Kamilem Stochem wywalczył pierwsze w historii Polski złoto w drużynie, a kilka miesięcy później przeszedł do historii Letniego Grand Prix. Wystartował w pięciu konkursach i… wszystkie pięć wygrał! W efekcie został zwycięzcą całego cyklu, osiągając coś, co przed nim udało się tylko w 1994 roku legendarnemu Takanobu Okabe.
30 grudnia 2017 roku w Oberstdorfie, podczas inauguracji 66. Turnieju Czterech Skoczni, po raz pierwszy w życiu stanął na podium zawodów Pucharu Świata, zajmując trzecią lokatę - za Kamilem Stochem i Richardem Freitagiem.
Na Mistrzostwach Świata w Lotach 2018 w Oberstdorfie sięgnął po brąz w konkursie drużynowym, jednak najważniejszym wydarzeniem tamtej zimy były Igrzyska Olimpijskie 2018 w Pjongczangu. Dawid był trzeci w kwalifikacjach do konkursu na skoczni normalnej, lecz w zawodach padł ofiarą fatalnych warunków i nie awansował do drugiej serii. W zmaganiach indywidualnych na dużej skoczni poradził sobie lepiej, kończąc go na dziesiątej pozycji, ale za to w drużynie, wraz z Maciejem Kotem, Stefanem Hulą i Kamilem Stochem, sięgnął po historyczny brązowy medal - pierwszy dla Polski w olimpijskiej "drużynówce".
Cud w Seefeld
Latem A.D. 2018 Dawid wciąż prezentował się solidnie, po czym znakomicie wszedł w zimę i podczas 67. Turnieju Czterech Skoczni dwukrotnie stanął na podium, kończąc imprezę na czwartym miejscu w "generalce".
Jednak prawdziwy wybuch formy reprezentanta Biało-Czerwonych nastąpił w styczniu 2019 roku w Val di Fiemme, gdzie najpierw był drugi, a następnie w wieku 29 lat wygrał pierwszy w karierze konkurs Pucharu Świata.
Podczas konkursu indywidualnego MŚ 2019 w Seefeld na skoczni normalnej wydarzyła się jedna z najbardziej niesamowitych historii ostatnich lat. Po pierwszej serii Kubacki był… dwudziesty siódmy. Hulający wiatr nie rozpieszczał zawodników, a Dawid w drugiej próbie mógł liczyć co najwyżej na cud, jeśli jeszcze marzył o medalu. I ten nastąpił! Drugi skok Polaka okazał się wręcz spektakularny, a odległość 104,5 metra pozwoliła mu wyprzedzić wszystkich rywali! W kuriozalnych okolicznościach został mistrzem świata przed Kamilem Stochem i Stefanem Kraftem.
Sezon 2018/2019 skoczek z Nowego Targu zakończył kolejnymi udanymi występami w Pucharze Świata i znakomitym piątym miejscem w klasyfikacji generalnej.
Zwycięstwo w TCS i brąz w Pekinie
W Letnim Grand Prix 2019 Kubacki pokazał klasę, wygrywając cały cykl po raz drugi w karierze. Z dużymi nadziejami przystępował do zimy. Podczas 68. Turnieju Czterech Skoczni był trzeci w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen, drugi w Innsbrucku i wreszcie zwyciężył w Bischofshofen. W efekcie Złoty Orzeł padł jego łupem, a on został trzecim Polakiem w historii, który ma go w swojej kolekcji. Wcześniej w TCS triumfowali jedynie Adam Małysz i Kamil Stoch.
Dawid szedł jak burza - w tamtym sezonie aż dziesięć razy z rzędu stawał na podium pucharowych zawodów i zakończył zmagania na czwartym miejscu w klasyfikacji generalnej, tracąc zaledwie 9 punktów do trzeciego Ryoyu Kobayashiego. Słodko-gorzki finał, ale i tak mógł być z siebie dumny.
Po dwóch triumfach w Wiśle podczas skróconego Letniego Grand Prix 2020, zimę Kubacki rozpoczął od dwóch trzecich miejsc w Ruce. Na Mistrzostwach Świata w Lotach 2020 w Planicy z drużyną zdobył brąz, a w 69. Turniej Czterech Skoczni stanął na najniższym stopniu podium klasyfikacji generalnej - za Kamilem Stochem i Karlem Geigerem. Na MŚ 2021 w Oberstdorfie ponownie sięgnął po brąz w drużynie, a zmagania o Kryształową Kulę zakończył na solidnej ósmej pozycji.
W Pucharze Świata 2021/2022 Kubacki nie błyszczał tak jak w poprzednim. Jednak gdy w lutym przyszedł najbardziej ekscytujący moment sezonu, czyli Igrzyska Olimpijskie 2022 w Pekinie, na skoczni normalnej wywalczył indywidualnie brązowy medal, ustępując jedynie Ryoyu Kobayashiemu i Manuelowi Fettnerowi.
Rodzinny dramat
Letnie Grand Prix 2022 minęło pod znakiem dominacji Dawida Kubackiego, co dało mu czwarty w karierze triumf w całym cyklu i trzecie trofeum, gdyż w 2020 roku nie przyznano go z uwagi na ograniczoną liczbę zawodów.
Na otwarcie zimowego sezonu 2022/2023 wygrał oba konkursy w Wiśle i został czwartym Polakiem w historii, który założył żółty plastron lidera Pucharu Świata. W 71. Turnieju Czterech Skoczni przegrał tylko z Halvorem Egnerem Granerudem, a potem przyszły kolejne podia – Zakopane, Sapporo i Willingen. W Lake Placid do spółki z Piotrem Żyłą odniósł pierwsze w historii "polskie" zwycięstwo w zmaganiach duetów.
Wprawdzie reprezentant Biało-Czerwonych w pewnym momencie musiał się pożegnać z żółtym plastronem na rzecz niesamowitego Graneruda, ale na MŚ 2023 w Planicy zdobył brąz indywidualnie na skoczni dużej, a potem zanotował zwycięstwo w Lillehammer w ramach Raw Air.
I wtedy nagle wszystko się posypało. Przed decydującymi konkursami sezonu 2022/2023 żona Kubackiego, Marta, z przyczyn kardiologicznych w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Konieczna była reanimacja, a lekarze przez wiele dni walczyli o jej życie. Dawid zrezygnował wówczas ze startów, co kosztowało go spadek na czwarte miejsce w wyścigu o Kryształową Kulę.
Wzór do naśladowania
Marcie wszczepiono kardiowerter i wróciła do swoich codziennych obowiązków. Podczas Igrzysk Europejskich 2023 Dawid siłą rozpędu sięgnął po złoty medal w konkursie indywidualnym na dużej skoczni w Zakopanem.
Tymczasem w Pucharze Świata 2023/2024 meldował się głównie w trzeciej dziesiątce i zakończył zmagania na dopiero dwudziestym ósmym miejscu, a w kolejnym sezonie nie widać poprawy.
Patrząc na całą sportową drogę Dawida Kubackiego, widzimy historię wytrwałości i systematycznej pracy. Nie był wielkim talentem, ale osiągnął to, o czym wielu skoczków narciarskich może tylko pomarzyć - dwa złota mistrzostw świata, dwa brązowe medale olimpijskie, zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, cztery triumfy w Letnim Grand Prix oraz szereg innych trofeów.
Jednak nie tylko sportowe wyniki definiują Polaka. To również inspirująca osobowość, która nieustannie pokonuje własne ograniczenia. Gdy przyszło mu zawalczyć o zdrowie żony, bez wahania odłożył na bok ambicje i cele zawodowe, by wspierać rodzinę. Choć narciarski świat stracił wówczas jednego z najlepszych skoczków, wszyscy kibicowali mu w walce o to, co najważniejsze - życie i zdrowie ukochanej osoby.
Ziemowit Ochapski, legendysportu.pl
Skoki narciarskie w Trondheim - oglądaj na żywo w TVN w Pilocie WP (link sponsorowany)