Niesamowity lot Małysza w Trondheim. Trenerzy łapali się za głowę

W najbliższą środę skoczkowie po raz kolejny będą walczyć o punkty do klasyfikacji generalnej PŚ na skoczni Granasen w Trondheim. Czternaście lat temu Adam Małysz wprawił wszystkich w osłupienie bardzo dalekim skokiem właśnie na tym obiekcie.

W sezonie 2000/2001 reprezentant Polski walczył o pierwszą Kryształową Kulę w swojej karierze. Przed pamiętanym konkursem w Trondheim Adam Małysz wygrał dziewięć pucharowych zawodów i triumfował w 59. edycji Turnieju Czterech Skoczni. Ewentualne zwycięstwo na Granåsen (HS140) zapewniłoby Polakowi triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata na trzy konkursy indywidualne przed końcem sezonu.

Zawody w Norwegii od kilku lat często torpedowane są przez fatalne warunki atmosferyczne. W latach 2003-2015 odwołano aż siedem z osiemnastu zaplanowanych konkursów w Trondheim. 9 marca 2001 roku silny wiatr także mocno przeszkadzał zawodnikom, ale rywalizację udało się przeprowadzić do końca. W pierwszej serii czołówka nie potrafiła doskoczyć, ze względu na mocne podmuchy w plecy, nawet do 100. metra. Małysz był jednak wówczas w takiej formie, że mimo skrajnie niekorzystnych warunków uzyskał 116 metrów. Taka odległość pozwoliła naszemu reprezentantowi zajmować czwarte miejsce na półmetku.

W finale czterokrotny mistrz świata przeszedł jednak samego siebie. Polak leciał, leciał i zakończył swój niezwykły lot na 138. metrze i 50. centymetrze. Wiślanin aż o cztery metry poprawił wtedy rekord obiektu, należący do Martina Schmitta. W 2001 roku taka odległość, jaką uzyskał Małysz, była trudna do wyobrażenia. Dodatkowo Polak ustał swój skok, a na wieży trenerskiej Apoloniusz Tajner tylko złapał się za głowę, ponieważ nie mógł uwierzyć w to, że jego podopieczny pofrunął aż tak daleko.

- To był szalony, cudowny skok - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Arne Scheie, legendarny norweski komentator skoków narciarskich. - Po tym, jak Adam wylądował, obawialiśmy się, że coś mu się stało, ale na szczęście wszystko było w porządku - dodał.

Ostatecznie Małysz wygrał wówczas zawody z przewagą 1,1 punktu nad Austriakiem Andreasem Goldbergerem. Triumfem w Trondheim czterokrotny medalista olimpijski zapewnił sobie pierwszą Kryształową Kulę. W kolejnym konkursie główny zainteresowany odniósł zwycięstwo w Oslo, a kilka dni później  w Planicy świętował zwycięstwo w klasyfikacji generalnej PŚ.

- Skok w Trondheim był jednym z dwóch najbardziej imponujących wyczynów Adama, jakie miałem okazję oglądać. Drugim było jego zwycięstwo w konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku w 2001 roku, gdy pokonał drugiego Janne Ahonena o 44,9 punktu - dodaje Scheie, który bardzo dokładnie zapamiętał różnicę, z jaką "Orzeł z Wisły" triumfował we wspomnianych zawodach.

Dwanaście lat później po wielkiej wiktorii Małysza, polscy kibice znów mieli powody do dumy po konkursie na Granasen. 15 marca 2013 roku, tuż po zdobyciu złotego medalu na mistrzostwach świata w Val di Fiemme, zwycięstwo w Trondheim odniósł Kamil Stoch.

W tym sezonie o kolejną wiktorię Polaka na tym obiekcie nie będzie jednak łatwo. Dwukrotny mistrz olimpijski walczy o powrót do wysokiej formy, a pozostali Biało-Czerwoni, mimo że skaczą dobrze, w równych warunkach nie są w stanie nawiązać walki z Peterem Prevcem, Stefanem Kraftem, Kennethem Gangnesem czy Severinem Freundem. Ostatni z wymienionych stanie w środę przed szansą drugiego zwycięstwa z rzędu w Trondheim. Po dwa triumfy na tym obiekcie odnosili jedynie Janne Ahonen, Heinz Kuttin i Thomas Morgenstern.

Plan rywalizacji w Trondheim:

Wtorek, 09.02.2016
16:00 - Oficjalny trening
18:00 - Kwalifikacje

Środa, 10.02.2016
16:00 - Seria próbna
17:00 - Pierwsza seria konkursowa

[b]Klemens Murańka: lekarz się zdenerwował, mogło dojść do tragedii

[/b]

Źródło artykułu: