Przez niemalże cały zawody nasza kadra była o krok od zwycięstwa, lecz ostatecznie musiała zadowolić się drugim miejscem. W przeszłości takie konkursy już się zdarzały. - Nie pierwszy raz jeden słabszy skok kładzie nam konkurs drużynowy - mówi Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego. - Jest tak od 2007 roku, od mistrzostw świata w Sapporo. Jeden skok, i spadaliśmy wtedy na czwarte, czy piąte miejsce. Teraz skok był nie do końca zepsuty, po prostu słabszy, ale podium jest i tak nasze.
W drugiej serii konkursu na Wielkiej Krokwi wspomnianą nieudaną próbę oddał Krzysztof Miętus. Według prezesa PZN wpływ miał na to zarówno fakt, jak i możliwości fizyczne skoczka. - Krzysiu to bardzo delikatny zawodnik, a dwukrotnie trafił na słabsze warunki. On bardzo dobrze skacze przy przednich wiatrach, ale akurat jako jedyny miał gorszą sytuację. Gdyby był na jego miejscu np. Piotr Żyła to spisałby się w tych warunkach lepiej. Tak to już jednak jest w skokach. Nasza reprezentacja dała czytelny sygnał, że ma apetyt na podium i to już nie tylko w Pucharze Świata, ale i na mistrzostwach świata. Za rok igrzyska w Soczi, wtedy powinni być jeszcze mocniejsi.
W Zakopanem pierwsze miejsce zajęła Słowenia, na którą stawiał mało kto. Tajner uważa, że cały konkurs pełen był niespodzianek. - Szóste miejsce Norwegów to jest sensacja, podobnie jak zwycięstwo Słoweńców. My na drugim miejscu - to też mała sensacja, choć na podium mogliśmy liczyć. Zakładaliśmy, że Norwegowie to faworyci, ale drugie czy trzecie miejsce było do zdobycia.
Zawody drużynowe odbyły się na Wielkiej Krokwi po raz pierwszy w historii. W tej chwili nie wiadomo jeszcze, czy w przyszłych latach będzie podobnie, jednak jest na to duża szansa. - To zależy, jeśli będziemy mieli jeszcze zawody w Wiśle, czyli razem trzy konkursy, to na ogół robi się drużynowy, żeby to wszystko poprzeplatać. Myślę też, że konkursy drużynowe są ciekawe, więc warto je organizować - uważa Tajner.
Apoloniusz Tajner: Nasza reprezentacja dała sygnał, że ma apetyt na podium
Apoloniusz Tajner z zadowoleniem przyjął drugie miejsce naszej kadry w konkursie drużynowym w Zakopanem. Prezes PZN zauważa jednak, że to już kolejny przypadek, gdy Polacy mogli być wyżej.