Mirosław Graf jest pierwszym zawodnikiem na świecie posługującym się w locie współczesnym stylem "V". Wieloletni działacz sportowy, trener narciarzy klasycznych i w końcu przewodniczący komisji skoków i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl dokonuje eksperckiej analizy mizernej postawy biało-czerwonych podczas skandynawskich konkursów i z optymizmem patrzy w dalszą część sezonu - Jestem po telefonicznej rozmowie z Łukaszem Kruczkiem, który twierdzi że "komplikacje" zostały zdiagnozowane i dalszy ciąg sezonu będzie już przebiegał z małymi, indywidualnymi korektami. Całe kłopoty na tej skoczni chłopcy mieli z dojazdem do progu. Zbyt niski tor lotu nad bulą, zbyt mała prędkość "przelotowa" i w efekcie zawodnicy nie dolatywali na odpowiedniej wysokości i z wymaganą szybkością do miejsca, skąd "odlatuje" się na sam dół. Nie sądzę, żeby w składzie na Soczi zaszły większe zmiany. Mam jednak cichą nadzieję, że Kamil indywidualnie pojedzie gdzieś w spokoju potrenować. Kilka treningowych skoków może sprawić, że jego forma znów będzie bardzo dobra. Jeśli chodzi o dalsze występy Polaków, to osobiście jestem optymistą - mówi były reprezentant Polski.
Dawny rekordzista obiektu w Szklarskiej Porębie sądzi, że zmiana, dotyczącą narciarskich kostiumów, nie jest korzystna dla Martina Kocha, czy Roberta Kranjca, którzy na mamucich obiektach czują się jak ryba w wodzie - Co do strojów skoczków, to w lecie przewidziałem korekty w kombinezonach, bo były one naprawdę zbyt ciasne. Myślę, że nowe stroje nieco bardziej wyrównują szanse wszystkich zawodników. Taka zmiana preferuje skoczków, którzy na progu mają "kopa". Mocne odbicie pod prawidłowym kątem może dać takim narciarzom przewagę. Z kolei daleko nie będą latali już zawodnicy, zwani "lotniarzami", korzystający do tej pory z niskiej wagi, dużego wzrostu i "dobrego-luźnego" kombinezonu. Ci, co tylko się "rzucali" w przód przy dużej szybkości, teraz będą mięli nieco gorzej, jak np. Daiki Ito. Jest jeszcze jedna kwestia - chodzi o prędkość na rozbiegu. Należało ją trochę zwiększyć, dokładając rozbieg, więc dobra jazda w torach ma w tym momencie wielkie znaczenie. U naszych chłopców jest z tym jeszcze mały problem - wyjaśnia portalowi SportoweFakty.pl 53-letni Mirosław Graf.