Polscy skoczkowie narciarscy zajęli 6. miejsce w konkursie drużynowym w ramach mistrzostw świata w Trondheim. To najgorszy wynik od 20 lat, gdyż po raz pierwszy od dwóch dekad zabrakło nas w czołowej piątce.
Wydawało się jednak, że Biało-Czerwoni ostatecznie zakończą zmagania na 5. pozycji. Jednak w ostatniej serii wyprzedziła nas Japonia, bo Ryoyu Kobayashi oddał znacznie lepszy skok niż Dawid Kubacki.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Mimo niepowodzenia naszej drużyny Kubacki jest dostrzegł pozytywy. - Teraz przynajmniej podjęliśmy walkę o piątą lokatę. Nie udało się jednak i szkoda. Ten konkurs - moim zdaniem - wlał nieco optymizmu w nasze serca. To, co pokazaliśmy, było przyzwoite. Fajnie byłoby złapać trochę wiatru w żagle przed końcem sezonu - powiedział po zawodach w rozmowie z Interią.
Medaliści, czyli Słowenia, Austria i Norwegia, zakończyli zmagania z przewagą ponad 100 punktów nad Polską. Nasz skoczek jednak zaskoczył swoimi słowami, ponieważ odbiór ich wyniku był głównie negatywny.
Kubacki postanowił również zażartować na temat walki o medale. - Zabrakło nam ponad 100 punktów do podium. To jest i dużo, i mało. Każdy z nas musiałby skoczyć w każdym skoku ponad siedem metrów dalej i byłoby podium - śmiał się nasz weteran.
Przed Biało-Czerwonymi ostatnia rywalizacja o medale w Trondheim. W sobotę (8 marca) odbędzie się drugi konkurs indywidualny, tym razem na dużej skoczni. Początek o godzinie 15:45, a kwalifikacje, w których wystąpią Kubacki, Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł i Jakub Wolny zaplanowano na 14:15.
Skoki narciarskie w Trondheim - oglądaj na żywo w TVN w Pilocie WP (link sponsorowany)
Gdyby skoczyli dalej i lepiej od przeciwników, byliby jeszcze wyżej w klasyfikacji!
Kilka zespołów dzięki temu wyprzedzili.