Obecny sezon nie układa się po myśli Kamila Stocha. Trzykrotny mistrz olimpijski miał problem z regularnym punktowaniem w zawodach Pucharu Świata. Skoczek trenował pod okiem Michala Doleżala i walczył o powrót do formy oraz powołanie na mistrzostwa świata.
Ostatecznie trener Thomas Thurnbichler nie zdecydował się zabrać Stocha do Trondheim i to pomimo tego, że mógł do Norwegii zabrać sześciu zawodników. Ostatecznie powołał tylko pięciu: Pawła Wąska, Aleksandra Zniszczoła, Jakuba Wolnego, Dawida Kubackiego i Piotra Żyłę.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Decyzja ta wywołała falę krytyki, szczególnie ze strony Krzysztofa Sobańskiego, pierwszego trenera Stocha. - Małysz kręci i nie potrafi zająć stanowiska. Według mnie jest zazdrosny o Kamila i jego sukcesy - stwierdził.
Sobański wyraził swoje oburzenie, podkreślając, że Stoch jest najbardziej utytułowanym polskim skoczkiem. - Jestem oburzony, że tak się traktuje najbardziej utytułowanego polskiego skoczka. I nie dziwię się, że najbardziej obrywa za to prezes Adam Małysz - powiedział Sobański.
Trener zauważył, że w polskiej kadrze panuje dziwna atmosfera wokół Stocha, co może być związane z jego własnym sztabem szkoleniowym. - Thurnbichlerowi nie pasuje Doleżal. To już jednak było i Małysz powinien umieć to rozwiązać - dodał Sobański.
Pomimo obecnej sytuacji, Sobański jest przekonany, że Stoch nie przejmie się decyzjami trenera. - On chce skakać do igrzysk bez względu na Thurnbichlera i jego decyzje - podsumował Sobański.
Decyzja o pominięciu Kamila Stocha w kadrze na mistrzostwa świata w Trondheim wywołała wiele emocji i kontrowersji, a krytyka spadła głównie na trenera Thurnbichlera i prezesa PZN-u Adama Małysza.