"Ekstremalnie trudna sytuacja". Morgenstern współczuje Stochowi

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Thomas Morgenstern
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Thomas Morgenstern

- Skoki narciarskie potrzebują Polski - mówi nam Thomas Morgenstern. Były mistrz olimpijski realizuje się obecnie jako pilot helikoptera, ale nie traci kontaktu z dyscypliną. Współczuje Kamilowi Stochowi i odrzuca pomysł trenowania naszej kadry.

Przed laty Thomas Morgenstern był jednym z wielkich rywali Adama Małysza. Austriak dwukrotnie zdobywał Puchar Świata w skokach narciarskich, ma aż osiem złotych medali mistrzostw świata i trzykrotnie był mistrzem olimpijskim. Karierę zakończył dość wcześnie, bo w roku 2014, a na jego decyzję wpłynął fatalny wypadek podczas lotów narciarskich w Kulm.

Morgenstern obecnie zajmuje się prowadzeniem firmy, która oferuje turystyczne loty helikopterem. Równocześnie wciąż śledzi ukochaną dyscyplinę. - Skoki narciarskie potrzebują Polski - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty, odnosząc się do kryzysu, w jakim znalazła się nasza kadra.

Austriak nawiązał też do sytuacji Kamila Stocha, którego nie zobaczymy na nadchodzących mistrzostwach świata w Trondheim. - Współczuję mu - nie ukrywa.
 
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak dziś jest legendą. "Wychowałem się na blokowisku"

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty: W Polsce mamy obecnie olbrzymią debatę na temat sytuacji wokół kadry. Kamil Stoch nie jedzie na mistrzostwa świata. Co o tym myślisz? 
 
Thomas Morgenstern, były zdobywca PŚ w skokach narciarskich, mistrz olimpijski z 2006 roku: To jest ekstremalnie trudna sytuacja dla Kamila. Współczuję mu. To trzykrotny mistrz olimpijski, bardzo utalentowany skoczek z wieloma tytułami. Tak naprawdę ostatnie dwa sezony ma gorsze. Mam jednak nadzieję, że będzie kontynuował karierę i wróci jeszcze do wysokiej formy. Oby w przyszłym roku wrócił jeszcze na podium.
 
Ty sam zakończyłeś karierę bardzo wcześnie. Jak trudno wielkiemu sportowcowi wyczuć moment, gdy trzeba powiedzieć "dość"?

Kamil ma 37 lat, ja miałem 28, gdy żegnałem się ze skokami. Byłem młody, ale nie żałuję tej decyzji. Tak naprawdę do decyzji o końcu kariery przekonał mnie wypadek z Kulm, jaki miałem na początku 2014 roku. Nawet się długo nad tym nie zastanawiałem. Czułem, że to właściwy ruch.

Oglądałem później skoki w telewizji albo na żywo. Widziałem kolegów z reprezentacji, którzy wygrywali konkursy Pucharu Świata. Wtedy pojawiały się takie momenty, gdy człowiek myślał, że chciałby znów usiąść na belce startowej. Miałem tak chociażby, gdy bywałem w Zakopanem i widziałem tę atmosferę, przypływ adrenaliny. Jednak już minęło dziesięć lat. Nie planuję powrotu, żeby była jasność. Za bardzo mi się przytyło!
 
Jednym słowem, wyczułeś odpowiedni moment, by zejść ze skoczni.
 
Tak, ale to jest trudne. Kamil Stoch, Piotr Żyła czy Dawid Kubacki pewnie wkrótce sami będą musieli się z tym zmierzyć. Wiem jednak, że jest bardzo trudno dojść do wniosku, że to już. Jeśli miałeś dobry sezon, to myślisz o tym, że kolejny będzie równie niezły. Jeśli miałeś gorszy rok, to liczysz na przełamanie. U mnie wypadek wszystko ułatwił. Chciałem kończyć karierę z uśmiechem na twarzy, a nie ze łzami w oczach. Doszedłem do wniosku, że wciąż mam wiele do odkrycia w swoim życiu.
 
A co robi Thomas Morgenstern po zakończeniu kariery?
 
Wszystko u mnie w porządku, jak najbardziej. Latam helikopterem. Licencję pilota zdobyłem jeszcze jako skoczek, ale wtedy nie było okazji, aby się w tym realizować. Teraz mam swoją firmę, nazywa się po prostu Thomas Morgenstern Helicopter. To są loty czysto turystyczne. Biorę ludzi na pokład i pokazuję im, jak piękna jest Austria. Chętnych nie brakuje!
 
Skoków ci nie brakuje? Nie myślałeś o roli trenera?
 
Jestem na bieżąco z wydarzeniami w dyscyplinie. Nawet pojawiam się na zawodach, a uprawnienia trenerskie? Myślałem o tym. Może pewnego dnia się zdecyduję. Jednak na ten moment to nie wchodzi w grę.
 
Pytam, bo wkrótce Polska może potrzebować trenera.
 
Tak, wiem, że macie swoje problemy. Przykro się na to patrzy, gdy widzi się, że macie dwóch skoczków na punktowanych pozycjach w turnieju. Wąsek wykonuje dobrą robotę w tym sezonie, ale to za mało. Mam nadzieję, że inni zawodnicy się poprawią i podniosą swój poziom. Nie mówię o tym sezonie, ale kolejnych latach. Skoki narciarskie potrzebują Polski.

A widzisz siebie jako trenera Polski?
 
Oj nie, nie! Nie namówisz mnie na to. Jest za wcześnie na to. Nie nadaję się na to, póki co.
 
Wkrótce zobaczymy cię w Zakopanem na Red Bull Skoki w Punkt. Masz stały kontakt np. z Adamem Małyszem? 

Mamy kontakt. Dość regularnie widzę się z Adamem, również Gregorem Schlierenzauerem przy okazji turniejów Pucharu Świata. Chociażby niedawno byłem w Zakopanem, mamy też wspólnego sponsora, więc pojawiają się różne aktywności z tym związane. Natomiast w kwietniu czekają nas Skoki w Punkt. To będzie świetna okazja, aby zobaczyć ludzi z naszego świata.
 
Jak oceniłbyś obecną sytuację skoków? Austria jest dominatorem, ale wiele innych nacji ma problem. 
 
Nie wydaje mi się, aby skoki były w kryzysie. Faktycznie Austriacy osiągają kapitalne wyniki w tym sezonie, mamy naprawdę mocny zespół. Regularnie zdobywamy podia w Pucharze Świata, przewodzimy klasyfikacji narodów, jesteśmy faworytami mistrzostw świata, ale to nie wzięło się z niczego. Nie mogę się doczekać zawodów w Trondheim, bo możemy zająć całe podium, ale mistrzostwa świata rządzą się swoimi prawami. Wszystko może się wydarzyć.

Thomas Morgenstern obecnie realizuje się jako pilot
Thomas Morgenstern obecnie realizuje się jako pilot

W Polsce mamy ten problem, że brakuje nam dopływu świeżej krwi. Żyła, Stoch, Kubacki - to zawodnicy grubo po 30-stce.
 
Wiem. My w Austrii nie mamy problemu z dopływem świeżej krwi, ale w przeszłości przez to przechodziliśmy. To jest chyba naturalne, gdy pewne pokolenie się wybije i osiąga przez lata dobre wyniki. U nas pomogła organizacja turniejów "Goldi Talent Cup", za którymi stoi Andreas Goldberger. One są organizowane jakoś od ponad dziesięciu lat. To forma pokazania najmłodszym dzieciom, że skoki mogą być atrakcyjnym sportem. Wielu obecnych Austriaków w Pucharze Świata wywodzi się z tego programu.
 
Może Polska powinna pójść podobną drogą? Organizować takie turnieje, wychodzić do dzieci, pokazywać im, czym są skoki narciarskie? Przecież to jest bardzo popularny sport w waszym kraju. Trzymam za was kciuki, by młodzi Polacy wkrótce znów walczyli o czołowe lokaty.
 
Staliście się za dobrzy. Nawet austriaccy trenerzy rozjechali się za pracą w Europie.
 
Mieliśmy swoje lata, gdy byliśmy bardzo konkurencyjni. Ja, Schlierenzauer, Kofler, Koch. Mieliśmy jednego szkoleniowca. Alexander Pointner wykonywał naprawdę dobrą robotę, więc inni trenerzy nie mogli się realizować w Austrii. Dlatego Stoeckl wylądował w Norwegii, Horngacher w Polsce i Niemczech, Kuttin również był w Polsce. Teraz jako trenera macie Thurnbichlera. A czy jesteśmy za mocni dla innych? Nie wiem.

A co myślisz o kwietniowym turnieju w Zakopanem? To będzie pokazanie, że skoki mogą być ciekawym show? 

Tak, bez wątpienia w Red Bull Skoki w Punkt będzie chodziło o show. Nie da się tego porównać z normalnym turniejem Pucharu Świata. Mam nadzieję, że wielu ludzi przyjedzie do Zakopanego, bo to zawody dla nich. Będziemy bliżej kibiców, niż podczas PŚ. Chcemy pokazać skoki z bardzo atrakcyjnej strony.
 
Może taka powinna być przyszłość skoków? Pójście w kierunku show?
 
To nadal będzie sport, bo najlepsi zawodnicy świata będą oddawać skoki, ale jako drużyna będą musieli tak wycelować swoje próby, aby po dwóch seriach mieć 1000 metrów na swoim koncie. To jest główna różnica względem Pucharu Świata.
 
Tyle że dziś część ludzi nie rozumie skoków z przelicznikami za wiatr itd.
  
W naszych zawodach w Zakopanem wszystko będzie maksymalnie uproszczone. Skoczek będzie musiał jedynie wybrać belkę startową i oddać skok w zieloną linię, która będzie wyznaczała jego cel. Tyle. Bez not za styl, skoczek może wybrać dowolny styl lądowania. Nie będzie rekompensaty za wiatr czy belkę startową.
 
Rozumiem, że części osób system rekompensat za wiatr może się nie podobać. Jednak potrzebujemy go w naszej dyscyplinie. Poziom stał się tak wysoki i wyrównany, że jeśli komuś mocniej zawieje, to potrafi wiele zmienić w klasyfikacji. Może można ten system poprawić, ale na pewno musi zostać.
 
Masz jakieś szczególne wspomnienia związane z Zakopanem?
 
Bardzo dużo! Cieszy mnie, że w tym sezonie będę miał drugą okazję, aby się tam pojawić. Kocham Polskę, tamtejszych ludzi i atmosferę na skoczni. Mogę powiedzieć, że w Zakopanem czuję się jak w domu. Mam tam nawet swoje ulubione miejsce. Gdy tylko jestem w mieście, to muszę zawitać do Da Adamo Pizza.

Rozmawiał Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (1)
avatar
mały w
4 h temu
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
On skończył karierę bo dostał znak od Boga i nie żałuje swojej decyzji?!
Nasze Orły nie potrafią stanąć przed lustrem?
Oni jak żużlowcy, niczego poza tym nie potrafią w życiu dokonać?
Morgenste
Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści