Podczas dwóch ostatnich weekendów z Pucharem Świata w skokach zdyskwalifikowano aż trzy gwiazdy dyscypliny. W Oberstdorfie za nieprzepisowe kombinezony zdyskwalifikowano Stefana Krafta i Anze Laniska, a w Willingen Timiego Zajca.
I właśnie dyskwalifikacja ostatniego z wymienionych była komentowana najgłośniej. Zajc został zdyskwalifikowany po skoku w pierwszej serii konkursu mikstów. Co ciekawe, w finałowej serii mógł jednak skakać i to w tym samym kombinezonie, co kilkadziesiąt minut wcześniej. Tym razem przeszedł jednak kontrolę, co wywołało oburzenie kibiców, jak i samego skoczka.
- W drugim skoku bardziej się cieszyłem. Musisz być szczęśliwy i wtedy przechodzisz kontrolę. W pierwszym najwidoczniej cieszyłem się zbyt słabo. Czy to dziwne? Być może Niemcy chcieli być na podium? - powiedział w kpiący sposób po drugim skoku Zajc, tłumacząc, dlaczego po finałowej próbie ekspresyjnie się cieszył (wyciągał do góry ręce, by naciągnąć kombinezon). Więcej zobaczysz TUTAJ.
Jeszcze w Willingen Sandro Pertile rozmawiał z Zajcem i trenerem Słoweńców o zachowaniu skoczka. - Omówiliśmy ten temat osobiście i zobaczymy, co przyniosą kolejne zawody. Jestem rozczarowany zachowaniem skoczków i brakiem szacunku dla nas wszystkich - powiedział dla WP SportoweFakty dyrektor Pucharu Świata.
ZOBACZ WIDEO: Matka legendy była w szoku. Zamiast Siódmiaka widokówkę wysłał... kolega
Teraz nie czas na zmiany
Sceny z Willingen powinny jednak dać do myślenia działaczom FIS. Czy regulamin nie wymaga zmian, skoro zawodnik skacząc w tym samym kombinezonie w jednej serii może być zdyskwalifikowany, a w drugiej nie? - Omówimy to po zakończeniu sezonu, gdy przyjdzie czas na podsumowania - zapewnił Pertile.
Po dyskwalifikacjach Słoweńców i Austriaków pojawiły się opinie wśród kibiców, że FIS pogroził palcem najlepszym tuż przed mistrzostwami świata. Szef PŚ stwierdził jednak, że nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. - To była normalna procedura, jak w każdym konkursie Pucharu Świata. Zdyskwalifikowani zostali ci, którzy nie przestrzegali regulaminu - powiedział Włoch.
Po ostatnich wydarzeniach na cenzurowanym znalazł się Christian Kathol. To właśnie Austriak jest głównym kontrolerem sprzętu skoczków narciarskich. Kathol zbiera dużo krytyki od skoczków, dziennikarzy i kibiców, ale ma wsparcie od szefa Pucharu Świata. - Wykonuje dobrą pracę, jest na bieżąco z nowościami, jakie wprowadzają drużyny. Ma dobrą komunikację z zespołami i kontroluje to, co dzieje się ze sprzętem skoczków - zapewnił Pertile.
"Nikt ich nie zmusza"
Tuż przed mistrzostwami świata FIS "zafundował" skoczkom tourne po całym świecie. W najbliższy weekend (8-9 lutego) zawodnicy rywalizują w Lake Placid, by za tydzień przenieść się na drugi koniec świata do Sapporo (15-16 lutego). Takie podróże to duże wyzwanie dla skoczków na kilka tygodni przed najważniejszymi zawodami sezonu. Z tego powodu nie wszyscy najlepsi przyjechali do Lake Placid czy Sapporo. Mimo to FIS nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Wszyscy jesteśmy profesjonalistami i każdy ze skoczków chce rywalizować. Nikt nie zmusza skoczków do rywalizacji w każdy weekend, sami chcą walczyć o kolejne zwycięstwa. Po tych długich podróżach będzie jeden wolny weekend od rywalizacji. Dlatego spodziewam się dalej fantastycznego poziomu w kolejnych konkursach - powiedział dyrektor PŚ.
W sobotę w Lake Placid odbędzie się konkurs indywidualny oraz mikst (16:00 i 23:00 czasu polskiego). Na niedzielę zaplanowano konkurs indywidualny o 16:00.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty