Polscy skoczkowie narciarscy udali się na zawody Pucharu Świata w Lake Placid. Podróż do USA okazała się pełna niespodzianek, zwłaszcza podczas przekraczania granicy. Jak relacjonuje portal skijumping.pl, procedura celna była dla nich nieco stresująca, ale także zabawna.
Dziennikarze portalu opisali, jak amerykańscy celnicy mieli problemy z wymową słowiańskich imion. Tadeusz Mieczyński wspomina, że "każda osoba musiała chwilę porozmawiać z celnikiem", co czasem przedłużało podróż. Dominik Formella dodał, że Anze Lanisek został wywołany jako "Enzi", a Dawid Kubacki jako "Dałit".
- Starali się, próbowali wymówić te słowiańskie imiona i nazwiska, co nie zawsze wychodziło. Czasem to było tematem do żartów, a poważnym panom policjantom i celnikom nie podobało się, że podśmiewano się z ich wymowy. Mogło to się źle skończyć, ale udało się i panowie nas wypuścili - powiedział Mieczyński.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Oprócz Kubackiego, do USA wybrali się także Paweł Wąsek, Jakub Wolny, Aleksander Zniszczoł i Piotr Żyła. W piątek o godz. 23:00 czasu polskiego rozpoczną oni kwalifikacje do sobotniego konkursu indywidualnego. Dwie godziny wcześniej zaplanowano oficjalny trening.
Bieżąca kampania Pucharu Świata w skokach narciarskich nie jest udana dla Polaków. W klasyfikacji najwyżej uplasowany jest Paweł Wąsek, który zajmuje 13. miejsce. Za nim są Aleksander Zniszczoł (23), Dawid Kubacki (33), Jakub Wolny (34), Kamil Stoch (36), Piotr Żyła (39).
Może za 5 razem przepuszczą?