Tuż po zakończeniu mistrzostw Polski w skokach w Zakopanem trener Thomas Thurnbichler ogłosił, że w kolejny weekend w Pucharze Świata kibice na pewno zobaczą na Wielkiej Krokwi Pawła Wąska, Aleksandra Zniszczoła, Dawida Kubackiego i Jakuba Wolnego.
Trener wahał się nad wyborem ostatniego, piątego zawodnika. Szansę na nominację mieli Piotr Żyła i Kamil Stoch. Ostatecznie padło na trzykrotnego indywidualnego mistrza olimpijskiego.
- Rozmawiałem na temat Piotrka z Adamem Małyszem. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego przyznał, że nie wie, co mu dolega, ale sytuację należy nazwać poważną. Piotrek zupełnie się pogubił. Jest pogrążony w głębokim kryzysie. W jego próbach kuleje bardzo wiele elementów, robi mnóstwo błędów. Jesteśmy tym wszystkim bardzo zdziwieni. Gdy zajął 4. miejsce w zawodach Pucharu Kontynentalnego w Ruce, wszystko wskazywało na to, że wraca na właściwe tory. Potem jego skoki zaczęły przypominać jeden wielki chaos - mówi WP SprotoweFakty Rafał Kot.
ZOBACZ WIDEO: Dostał na serwetce adres. Pojechał na Targówek i szok. "Był prawidłowy"
Powołanie mogło tylko dobić Żyłę
Choć wielu kibiców z przyjemnością obejrzałoby Żyłę na Wielkiej Krokwi, tym razem nie było najmniejszego sensu, by indywidualny mistrz świata z 2017 roku brał udział w rywalizacji.
- To mogłoby mu jedynie zaszkodzić. Piotrek by się męczył, nie miał żadnych szans na zadowalający wynik, a występ prawie na pewno zakończyłby się wielką klapą. Nie było sensu, żeby się kompromitował. Czymś takim moglibyśmy go tylko dobić. Tymczasem treningi indywidualne są w stanie mu pomóc i pozwolić poprawić dyspozycję. W tak głębokim "dołku" formy lepiej poćwiczyć w domu - zapewnia były fizjoterapeuta reprezentacji Polski w skokach narciarskich.
Thurnbichler wybrał najlepiej, jak tylko mógł
Biało-Czerwoni drugi rok z rzędu rozczarowują. Bieżący sezon jak na razie dał powody do zadowolenia jedynie Wąskowi. W niektórych konkursach dobrze zaprezentował się Wolny. Próżno szukać kolejnych pozytywów.
Kryzys doskwiera również Dawidowi Kubackiemu. Nowotarżanin w raptem dwóch zawodach został sklasyfikowany wśród dwudziestu najlepszych zawodników.
Najwyższą, 10. lokatę zajął na początku grudnia w konkursie, który przerwano w połowie drugiej serii. Ostatecznie zaliczono wyniki osiągnięte przez skoczków na półmetku.
- Dawid wraca na właściwe tory i skacze coraz lepiej. Dlatego jego obecność w Zakopanem nie podlega dyskusji. To samo można powiedzieć o Kamilu Stochu, który sięgnął w miniony weekend po wicemistrzostwo Polski. Nie ma sensu przyglądać się wynikom Wolnego, bo te nie odzwierciedlają jego formy. Kuba chorował i teraz widać, że odzyskuje energię. Kandydatur Wąska i Zniszczoła nawet nie trzeba bronić - przyznaje Kot.
Wierzy w podium w konkursie drużynowym
Ze względu na odwołany konkurs Pucharu Kontynentalnego w Klingenthal szansę na udział w rywalizacji w Zakopanem stracił Maciej Kot. - Przegrał podwójnie. Raz, bo ominęły go mistrzostwa Polski, dwa, że gdyby błysnął w PK, mógłby otrzymać powołanie. Czasami tak bywa, trudno wygrać z pogodą - zauważa działacz.
- Liczę, że nadchodzące konkursy przyniosą nam powody do radości. Paweł może celować w podium, ale nigdy na nim nie stanął, nie wiadomo, czy udźwignie ogromną presję, która mu towarzyszy. Z kolei mistrzostwa Polski pokazały, że czołowa dziesiątka konkursu jest poza zasięgiem reszty reprezentantów naszego kraju. Przy dobrych wiatrach za to możemy powalczyć o podium w drużynówce. Jeśli każdy pokaże swój najlepszy poziom, to jak najbardziej realne. Trzymam kciuki - podsumowuje Rafał Kot.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty