Do trzeciego konkursu w ramach Turnieju Czterech Skoczni zakwalifikowali się wszyscy reprezentanci Polski. Wśród nich znalazł się Paweł Wąsek, który oddał skok na odległość 120,5 metra.
Nie obyło się jednak bez problemów. Wąsek wyraźnie zachwiał się przy lądowaniu, omal się nie przewrócił, aczkolwiek w ostatecznym rozrachunku wyszedł na prostą. Sam zainteresowany zdaje sobie sprawę, że ma duże pole do poprawy.
Reporter Eurosportu Kacper Merk zapytał skoczka, czy spodziewa się bury od trenera. Początkowo 25-latek zaznaczył, że ciężko mu to ocenić, bo nie wie, jak jego skok wyglądał z innej perspektywy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Powitała Nowy Rok w bajecznej scenerii
- Nie za skok, za lądowanie! - tłumaczył dziennikarz. - Aha. No to na pewno - odpowiedział z uśmiechem Wąsek.
Zawodnik dostrzega swoje niedociągnięcia i będzie mógł zrehabilitować się w najbliższą sobotę. Warto przypomnieć, że konkurs na Bergisel (HS130) w Innsbrucku rozpocznie się o godz. 13:30.
- Gdzieś mi narta uciekła, chwyciło krawędź. Dobrze, że udało mi się to opanować. Trochę było ślisko, ale w końcówce lotu czułem, że opór na nartach był coraz mniejszy. Do tego lądowania trochę "przepadałem". Ciężko było to wszystko skontrolować - nie ukrywał Wąsek.