Małysz miał prawo czuć się oszukany. Potem wyszło na jaw, co zrobił Niemiec

Twitter / Eurosport / Na zdjęciu: lądowanie Adama Małysza
Twitter / Eurosport / Na zdjęciu: lądowanie Adama Małysza

W najbliższy weekend skoczkowie narciarscy rywalizujący w Pucharze Świata 2024/25 spotkają się w Engelbergu. To właśnie tam 23 lata temu oszukany został Adam Małysz, o czym przypomniał oficjalny profil Eurosportu.

W tym artykule dowiesz się o:

Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Jan Ziobro oraz Adam Małysz. Oprócz tego, że cała ta czwórka uprawiała tę samą dyscyplinę, łączy ich jeszcze jedno. Każdy z nich na skoczni w Engelbergu cieszył się z końcowego triumfu.

Pierwszym polskim skoczkiem, który triumfował w Szwajcarii, był Małysz. Ta sztuka udała mu się na początku grudnia 2001 roku, czyli przeszło 23 lata temu.

Jednak z tamtym weekendem zmagań w Engelbergu legendarny polski skoczek może mieć słodko-gorzkie odczucia. Z jednej strony w niedzielnej rywalizacji nie miał sobie równych, z drugiej w sobotniej został oszukany.

ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni o rozstaniu rodziców. "To było rozwiązanie sytuacji"

Oficjalny profil Eurosportu opublikował nagranie ze skokami naszych zwycięzców w Szwajcarii. Podkreślono w nim to, co wydarzyło się w sobotę.

"Po najdalszym skoku finałowej serii na 135,5 metra wydawało się, że kolejne zwycięstwo jest formalnością. Sędziowie mieli jednak inne zdanie. Niespodziewanie niskie noty - trzy 'siedemnastki' i dwie skrajne oceny 16,5 oraz 17,5 - zepchnęły Małysza nie tylko poza zwycięstwo, ale i poza podium" - napisano.

Wspomniane noty zostały wystawione na podstawie... okrzyku. "Jak ujawnił sam Małysz, stojący na wieży sędziowskiej trener niemieckiej kadry krzyknął 'ohne telemark!' ('bez telemarku'). Mimo że polski mistrz wykonał prawidłowe lądowanie, sędziowie, zasugerowali się tym okrzykiem" - wytłumaczono.

Następnego dnia w trudnych warunkach Małysz w finałowej serii osiągnął 134,5 m. Dzięki temu zwyciężył z przewagą aż sześciu punktów nad młodym Simonem Ammannem, co było najlepszą odpowiedzią na sobotnie wydarzenia.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty