Kontrowersje wokół stroju Karla Geigera nie cichną. Niemiecki skoczek narciarski zajął czwarte miejsce w konkursie na normalnej skoczni podczas mistrzostw świata w Trondheim, ale jego specyficzny kombinezon wywołał falę dyskusji.
Sprawa była szeroko komentowana przez polskich dziennikarzy, a niemieckie media nie kryją zdumienia ich reakcją. "Oskarżenia o oszustwo wobec niemieckiej gwiazdy skoków narciarskich" - pisze sport1.de, odnosząc się do komentarzy w kraju nad Wisłą.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Według niemieckiego serwisu sprawa Geigera "wywołała w Polsce ogromne poruszenie". Portal zaczął przytaczać komentarze polskich ekspertów, m.in. Igora Błachuta, który ironizował: - No cóż, na materiale to oni tam nie oszczędzają - ironizował Igor Błachut w Eurosporcie. - To jest właściwie śpiwór - mówił Michał Korościel.
Według Niemców podejrzenia wobec Karla Geigera podsycił także prezes Polskiego Związku Narciarskiego - Adam Małysz, który otwarcie wyraził wątpliwości co do przestrzegania regulaminu. - Szczerze mówiąc, to trochę dziwne. Albo wciąż mamy lukę w przepisach i ktoś wie, jak ją obejść, albo nie wiem, co tu się dzieje. Coś tu nie gra - ocenił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Niemieckie media stanowczo bronią swojego zawodnika. Karl Geiger odpiera z kolei oskarżenia i zapewnia, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Miałem kontrolę i przeszedłem ją - podkreślił skoczek . Niemieckie środowisko skoków uważa, że reakcja polskich komentatorów jest przesadzona.
Sprawa wciąż budzi kontrowersje, a dyskusja na temat regulaminów sprzętowych trwa. Włączył się w nią też trener polskich skoczków Thomas Thurnbichler, który przyznał, że "niektórzy skoczkowie mają bardzo luźne kombinezony”, choć nie wskazał Geigera bezpośrednio. Niemieckie media uważają jednak, że fala spekulacji i oskarżeń wobec ich zawodnika poszła za daleko.