Japoński skoczek narciarski Ryoyu Kobayashi, znany z licznych sukcesów, w tym złotego medalu olimpijskiego i 32 zwycięstw w Pucharze Świata w skokach narciarskich, ustanowił nowy rekord świata, skacząc 291 metrów. W wywiadzie dla Red Bull Japan opowiedział o wyzwaniach związanych z tym osiągnięciem.
Kobayashi podkreślił, że sukces wymagał idealnych warunków pogodowych, doskonałej kondycji fizycznej i stabilnego stanu psychicznego. Pierwsza próba została odwołana z powodu intensywnych opadów śniegu, co zmusiło go do powrotu do Japonii.
- Było to psychicznie trudne, ponieważ nie wiedziałem, kiedy będę mógł ponownie spróbować - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji
Skocznia w Akureyri na Islandii, zbudowana specjalnie na tę okazję, różniła się od standardowych obiektów. - Rozbieg nie był równy, co utrudniało kontrolę przy prędkości ponad 100 km/h. Trudno było utrzymać równowagę i "nie zboczyć z trasy". Z naporem wiatru też było mi ciężko sobie poradzić. Ostatnie dwa skoki były już naprawdę niebezpieczne, bo tory się psuły. Na koniec ustanowiłem rekord, wszyscy byli zachwyceni, ale moje nogi były u kresu wytrzymałości. - wyjaśnił Kobayashi, którego doświadczenie pozwoliło na bezpieczne lądowanie mimo trudności.
Podczas wywiadu Japończyk został zaskoczony prezentacją limitowanej edycji puszek napoju energetycznego z jego wizerunkiem. - To spełnienie marzeń - skomentował, nawiązując do wcześniejszych edycji z innymi sportowcami.
Patrząc w przyszłość, Kobayashi wyraził chęć dalszego promowania skoków narciarskich w Japonii. Zachęcił fanów do uczestnictwa w zawodach na żywo.
- Jedno doświadczenie na żywo może zmienić postrzeganie tego sportu - podkreślił 28-latek, którego celem jest zwiększenie popularności skoków narciarskich w kraju.