Wielkimi krokami zbliża się nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich. Wielu kibiców z niecierpliwością wyczekuje startów Kamila Stocha, który po przeciętnym poprzednim sezonie zdecydował się na duże zmiany.
Skoczek z Zębu odciął się od reprezentacji Polski. 37-latek postanowił na pracę indywidualną i w tym celu na własny koszt (docelowo ma mieć na to sponsora) zatrudnił Michala Doleżala oraz Łukasza Kruczka. Do tej pory wszystko przebiegało bez problemów, ale za chwilę może pojawić się poważny zgrzyt.
Sprawę przedstawił Adam Małysz. Chodzi o to, czy sztab Stocha będzie mógł towarzyszyć mu na zawodach Pucharu Świata.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: był krok od śmierci. A teraz takie informacje
- To był jeden z bardziej kontrowersyjnych punktów. Jak to zrobić? Po pierwsze, nie mamy wystarczającej liczby akredytacji ani możliwości, aby wysłać na zawody rozbudowany sztab Kamila. Oczywiście, Kamil ma na to budżet, ale to będzie również zadanie dyrektora sportowego, aby to połączyć i pogodzić - tłumaczy prezes PZN w "Fakcie".
Małysz jest zdania, że doświadczony skoczek w trakcie Pucharu Świata powinien przebywać z kadrą prowadzoną przez Thomasa Thurnbichlera. Nie chce jednak decydować w tej kwestii i zostawia to Aleksandrowi Stoecklowi, który jest dyrektorem PZN.
- Czy sztab Kamila będzie jeździć na zawody, dopiero się okaże. Wiem, że mocno naciska na to ze względu na rozgrzewkę, analizę i inne aspekty. Ale to już należy do gestii głównego szkoleniowca i dyrektora sportowego, którzy muszą to wypracować. To nowa sytuacja. Myślę, że potrzebujemy jeszcze czasu, aby Alex to dopracował i wymyślił, jak to ma funkcjonować - dodał "Orzeł z Wisły".
Zostało jeszcze trochę czasu, bo inauguracja Pucharu Świata w Lillehammer odbędzie się w weekend 22-23 listopada. Stoch natomiast obecnie skupia się na leczeniu kontuzji kolana, która zmusiła go do odpoczynku przez około miesiąc.