Urodzony w Bielsku-Białej zawodnik osiągał niemałe sukcesy jako junior i ma również za sobą występy między innymi w seniorskich zawodach. Już w końcówce 2021 roku doczekał się debiutu na poziomie Pucharu Świata.
Jan Habdas próbuje zyskać popularność także za pośrednictwem mediów społecznościowych. Na swoim TikToku regularnie wstawia krótkie filmiki i prowadzi interakcję ze swoimi fanami. Niestety, nie obyło się bez pewnego incydentu.
Po nieudanym występie w Ruce, gdy Habdas zakończył swój udział w zawodach na pierwszej serii, spadła na niego fala krytyki. Na jednym z filmików wystąpił razem z Andrzejem Stękałą. Można było odnieść wrażenie, że obaj nie przywiązują dużej wagi do rozczarowujących rezultatów.
- Uznałem, że fajnie będzie pokazać w luźniejszy sposób, to co się będzie działo w drugiej. Wydaje mi się, że gdyby na tym się skończyło, byłoby OK. Wejście do szatni nie było dobrym pomysłem - teraz to wiem. Pojawił się Andrzej, obaj jesteśmy takimi śmieszkami - tłumaczył młody skoczek w rozmowie ze sport.tvp.pl.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Probierz na polu golfowym. Zobacz, co poszło nie tak
Doszło nawet do tego, że Habdas został wezwany na "dywanik" przez władze Polskiego Związku Narciarskiego. 20-latek ma pełną świadomość, że media społecznościowe są szalenie wciągające.
- Wielu odebrało to na zasadzie: słabo skaczą, a jeszcze się cieszą, więc na pewno mają to gdzieś. A prawda jest taka, że nikomu do śmiechu nie było. Ale nie chciałem się zamykać w pokoju i płakać nad tym co się stało w konkursie. Za każdym razem, gdy odpalamy transmisję to nie ma tam negatywnych komentarzy, ludzie są dobrze nastawieni. I cóż... Tak, to uzależniające - dodał Habdas.
Czytaj więcej:
Polscy miłośnicy skoków się załamią. Złe informacje
PZN potwierdził. Trenerzy opuszczają Polskę