Nagły kryzys polskiego skoczka. "Skończyły się te czasy"

PAP / Marcin Cholewiński / Na zdjęciu: Paweł Wąsek
PAP / Marcin Cholewiński / Na zdjęciu: Paweł Wąsek

- Jak nie idzie nawet tylko części drużyny, to oddziałuje to na wszystkich i później wyłącznie najtwardsi się odbudowują - mówi Andrzej Kozak. Jego zdaniem Paweł Wąsek potrzebuje teraz odpoczynku, przede wszystkim psychicznego. To powinno dać efekty.

Paweł Wąsek od drugiego skoku w konkursie indywidualnym MŚ w lotach narciarskich 2024 w Bad Mitterndorf (26.01.2024) wpadł w dołek i nie potrafi z niego wyjść. W kolejnych tygodniach najpierw był chory, a później nie przeszedł przez kwalifikacje w Willingen. Następnie w zawodach Pucharu Świata zajął 34. oraz 50. miejsce w Lake Placid.

Wielu już przed wylotem do Stanów Zjednoczonych zastanawiało się, czy zabranie 24-latka jest dobrą decyzją. Teraz już można powiedzieć, że nie było. Dodatkowo u młodego skoczka widać coraz większe przygnębienie słabymi wynikami.

Cieszynianin do Sapporo jednak nie poleci, tylko wróci do Polski. W Japonii zastąpi go Klemens Murańka (więcej TUTAJ). - Te problemy tylko by się pogłębiały. W sytuacji kryzysowej lepiej wrócić do domu i spokojnie sobie potrenować. Jeszcze jest sporo konkursów do końca sezonu - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Andrzej Kozak.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?

Za przykład podaje Adama Małysza, który na własnej skórze odczuł, że w pewnym momencie trzeba się cofnąć. - Skończyły się czasy, gdy można było odbudować formę metodą startową. Poziom tak poszedł do góry, że teraz w ten sposób wyniku się nie zrobi. Hannu Lepistoe lubił zabierać skoczków na normalne skocznie i pozwolić im poczuć się lepiej dzięki dalekim skokom. To dodawało wiary w siebie - twierdzi prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego.

Jednocześnie zaznacza, że uczestnictwo w zawodach zawsze jest ogromnym obciążeniem psychicznym, zwłaszcza gdy nie wychodzi. Wąskowi za to nie brakuje siły, lecz się podłamał. Mimo wszystko nie krytykowałby Thomasa Thurnbichlera za zabranie do USA urodzonego w 1999 roku zawodnika. W jego opinii Austriak zachował jakąś konsekwencję, a w sporcie nie da się pracować na zasadzie emocji. Aczkolwiek on sam zgadza się z prezesem Polskiego Związku Narciarskiego, który sugerował odpoczynek i spokojne treningi dla większości kadry A.

- Też bylem przez wiele lat trenerem, choć w innej dyscyplinie, ale wszędzie działa to podobnie. Jak nie idzie nawet tylko części drużyny, to oddziałuje to na wszystkich i później wyłącznie najtwardsi się odbudowują. Paweł jest jeszcze młody i teraz ta sytuacja go trochę przytłoczyła. Dlatego chce więcej i bardziej, ale nie robi tego automatycznie i wychodzi tak, jak widać. Przenoszenia bodźca z głowy do nóg to skomplikowana sprawa - kończy Andrzej Kozak.

Teraz Puchar Świata w skokach narciarskich przenosi się do Azji. W kolejny weekend (17-18 lutego) zawodnicy rywalizować będą w Sapporo.

Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Te słowa odmieniły Żyłę. Trener ma jednak poważny problem [OPINIA]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty