Od pewnego czasu Aleksander Zniszczoł prezentuje stabilną formę. Najpierw był jasnym punktem podczas Turnieju Czterech Skoczni, a teraz na mistrzostwach świata w Bad Mitterndorf. Po pierwszym dniu zajmował nawet dziewiąte miejsce. Ostatecznie zajął dwunastą pozycję.
Mimo wszystko zawodnik z Cieszyna może być zadowolony. - Szkoda, bo skok był bardzo fajny. Liczyłem, że to był dobry skok. Nie było za bardzo szans odlecieć dalej. Jeszcze jak wylądowałem koledzy mówili, że będę drugi i będzie "dycha", bo było pokazane siedemnaście punktów na monitorze, ale potem zmieniło na czternaście. Niestety, zabrakło - powiedział w rozmowie z TVP Sport.
Sobotnie zmagania nie należały do najłatwiejszych. Przez niekorzystne warunki atmosferyczne organizatorzy zdołali przeprowadzić tylko jedną serię, która zakończyła się tuż przed zmrokiem. Aleksander Zniszczoł przyznał, że tego dnia wiatr rzeczywiście głównie przeszkadzał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale słodziak! Skradł serce piłkarza Legii
- Czułem tak w drugiej fazie lotu, że będzie ciężko i te metry uciekają, bo prędkość była, ale podporu za bardzo na nartach nie było. (...) Całe szczęście nie musiałem siedzieć w kombinezonie u góry, bo dobrze skoczyłem wczoraj i te momenty oczekiwania na decyzję spędziłem na dole. No cóż, trzeba być cierpliwym - stwierdził.
Już w niedzielę reprezentacja Polski powalczy w konkursie drużynowym. Na co tak właściwie ją stać? Przecież w Bad Mitterndorf równą formę prezentują głównie Aleksander Zniszczoł i Piotr Żyła.
Zniszczoł po pytaniu o potencjalne podium odpowiedział jednoznacznie. - Marzyć każdy może. Oczywiście będziemy dawać z siebie tyle, ile możemy, a to jakie odległości będą i na jakim miejscu skończymy, dowiemy się jutro - podsumował.
Niedzielne zawody zaplanowano na godzinę 14:00. Relacja tekstowa "na żywo" w WP SportoweFakty.
Zobacz też:
Łożyński: W XXI wieku to wstyd. To nie powinno mieć miejsca [OPINIA]