Po prawie dwóch dekadach przerwy Puchar Świata w skokach narciarskich wrócił do Stanów Zjednoczonych. W piątek na skoczni rządził wiatr, przez który organizatorzy musieli odwołać treningi, a kwalifikacje zostały przerwane po skokach pięciu zawodników.
W sobotnim konkursie indywidualnym warunki były łaskawsze, choć wiatr również miał wpływ na przebieg rywalizacji. Swoje z pewnością zrobiło też to, że dla wielu skoczków obiekt w Lake Placid nadal jest nieznanym. Nie wszyscy potrafią szybko dostosować się do skoczni, na której nie startowali albo wcale, albo od długich lat.
W pierwszej serii sobotniego konkursu indywidualnego nie zabrakło wielkich niespodzianek. Z zawodami pożegnał się m.in. Peter Prevc, który skoczył 111,5 metra i zajął 31. lokatę. Do awansu zabrakło mu niespełna dwóch punktów.
Jeszcze słabiej skoczył Manuel Fettner - tylko 108,5 metra i nie miał nawet złudzeń jeśli chodzi o to, czy wystąpi w finałowej rundzie. W gronie wielkich przegranych znaleźli się także Johann Andre Forfang (111 m) czy Giovanni Bresadola. Włoch ma całkiem dobry sezon, a tym czasem po próbie na 99,5 metra zajął ostatnie miejsce.
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu
Czytaj także:
- Polskie zaplecze skoków rozczarowało. Tło dla rywaliEd
- Dwa słowa Żyły, a wszyscy płakali ze śmiechu. Zobacz, co zrobił