Jakub Wolny jeździł na zawody Pucharu Świata głównie w pierwszej części sezonu. Wówczas w każdym przypadku kończył zmagania konkursowe na inauguracyjnej serii. Niestety nie zdołał nawet zbliżyć się do awansu do czołowej trzydziestki. Później Polak miał problem z regularnym punktowaniem w Pucharze Kontynentalnym, czyli tzw. drugiej lidze.
Jest uważany za dobrego lotnika
Szansą na zwiększenie pewności siebie u Jakuba Wolnego miał być start w Pucharze Świata na skoczni Kulm. Loty to specjalność 27-latka. Pamiętamy choćby jego występy z sezonu 2018/19, kiedy meldował się w czołowej szóstce zawodów w Oberstdorfie i Vikersund. Rok temu z kolei został sklasyfikowany na 11. miejscu w mistrzostwach świata w lotach.
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu
Na Kulm tymczasem podopieczny Thomasa Thurnbichlera ani razu nie zakwalifikował się do konkursu, zajmując w kwalifikacjach odpowiednio 41. i 44. miejsce. Tomasz Pochwała nie ma wątpliwości, że głównie dwie rzeczy przyczyniają się do takich wyników Wolnego.
- Trochę posypała się technika skoku, ale to współgra z aspektem mentalnym. Jeśli coś zawodnikowi nie wychodzi, to on zaczyna drążyć, chce zmienić za dużo rzeczy naraz i to w dodatku szybko, co sprawia, że kryzys może się tylko pogłębić. To wszystko się nawarstwia z konkursu na konkurs, gdy zawodnik jest wewnętrznie sfrustrowany i wie, że jest dobrze przygotowany do sezonu, ale pewne rzeczy mu nie wychodzą, co ma odzwierciedlenie w wynikach - mówi nam Pochwała, były skoczek i kombinator norweski.
- Nie jesteśmy w skórze Jakuba, ale z pewnością taka sytuacja, która miała miejsce w ubiegły weekend, może go zdołować. Wiadomo, że Polak jest uważany za dobrego lotnika, a tutaj dwa razy w kwalifikacjach się nie powiodło. Natomiast do konkursu potrafił wejść np. zawodnik z Turcji, a to egzotyczne państwo, jeśli chodzi o skoki narciarskie - dodaje Pochwała.
Thurnbichler w niego wierzy
Mimo nieudanych występów na austriackim "mamucie" Wolny pojedzie na kolejne konkursy Pucharu Świata, które odbędą się w Willingen. To dość zaskakująca informacja. Można było się bowiem zastanawiać nad tym, czy skoczek zostanie cofnięty do Pucharu Kontynentalnego, czy też uda się na dodatkowe treningi.
- Każdy zawodnik ma inną specyfikę. Jeden potrzebuje rytmu startowego, nawet w Pucharze Kontynentalnym czy FIS Cupie, a drugi może trenować bardzo dużo i wówczas budować formę. To są kwestie indywidualne dla skoczków - podkreśla Pochwała.
Nasz rozmówca przekonuje, że w obecnym sezonie nie można jeszcze skreślać Jakuba Wolnego. O wyjazd na mistrzostwa świata oczywiście będzie bardzo trudno, lecz być może Polak osłodzi sobie nieudaną pierwszą część Pucharu Świata.
- Na straty bym jeszcze tego sezonu nie spisywał. Wciąż trzeba wykazywać się ciężką pracą i cierpliwością. Mamy jeszcze marzec, gdzie będzie maraton w Skandynawii, na sam koniec loty w Planicy. Może jeszcze uda się Kubie odbudować formę. Skoki narciarskie to taki sport, gdzie czasem nagle coś zaskoczy. Jakiś jeden - dwa pozytywne skoki, udany konkurs i wszystko powoli zaczyna funkcjonować, jak należy - kończy Pochwała.
Miejmy nadzieję, że Jakub Wolny wywiezie z Willingen dobre wspomnienia, podobnie jak cztery lata temu, kiedy był członkiem zespołu, który sięgnął po zwycięstwo w konkursie drużynowym.
Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
To mógł być powód nagłego kryzysu Polaków