To mógł być powód nagłego kryzysu Polaków

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

W Sapporo i Bad Mitterndorf polscy skoczkowie zanotowali obniżkę formy. Zdaniem Rafała Kota, taki stan rzeczy może być podyktowany "zmęczeniem materiału". Działacz uważa, że to nie wina sztabu, niemniej interwencja może być konieczna.

W tym artykule dowiesz się o:

Thomas Thurnbichler niedawno przyznał, że widzi w kadrze lekką "zadyszkę" i zastanawiał się nad tym, czy przed zawodami w Bad Mitterndorf nie wymienić dwóch zawodników. Rafał Kot zauważył jednak, że zmienników na horyzoncie nie widać. Wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego przyznał, że w kadrze jest mały problem i trzeba go jakoś rozwiązać.

Co się z nimi dzieje?

Nasz rozmówca sądzi, że polskich skoczków dopadło "lekkie przemęczenie materiału". Wprawdzie technika poszczególnych reprezentantów Biało-Czerwonych nie budzi zastrzeżeń, natomiast widoczne kłopoty mogą wynikać z pewnego rodzaju przeciążenia. Rafał Kot przyznaje, że problem jest złożony.

- Naszym skoczkom brakuje takiej ikry na samym progu, tego przysłowiowego kopnięcia, wyjścia. Sam Dawid Kubacki w Sapporo powiedział, że noga mu trochę nie podawała. Już tam jego skoki były słabsze. Nie możemy za wszystko obwiniać warunków atmosferycznych. Zresztą podobny problem dotyczył Piotra Żyły, ale u niego wystarczyło, że zobaczył skocznię mamucią i to go uzdrowiło - powiedział Rafał Kot w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu

- Z drugiej strony problem jest skomplikowany. Nie można powiedzieć, że problemy naszych kadrowiczów biorą się ze złej kondycji fizycznej. Skoczkowie są cały czas monitorowani przez specjalny program, który analizuje zmęczenie organizmu. Jeden zawodnik może mieć ubytki w mocy, więc wtedy odejmuje się mu trochę obciążeń, żeby ten organizm odświeżyć. Wszyscy są badani na specjalnej platformie. Przyczyn może być wiele. Same podróże po świecie w połączeniu ze zmęczeniem, stresem zawodników działają różnie - dodał.

Gdzie leży źródło problemu?

Kot jest daleki od krytykowania sztabu szkoleniowego. Wręcz przeciwnie, jego zdaniem funkcjonuje on bez zarzutu, bo opiera się na znakomitych fachowcach. Natomiast wiceprezes TZN jest zdania, że problem może leżeć gdzie indziej.

- Na początku Halvor Egner Granerud skakał gorzej, teraz Dawid ma małą zadyszkę i trzeba sobie powiedzieć, że nie da się mieć samych rewelacyjnych występów przez cały rok. W przypadku Dawida myślę, że ten problem nie będzie długofalowy, widzę duże szanse na poprawę już w Willingen - zapewniał.

- Odnowę biologiczną zapewnia Łukasz Gębala i on dba o regenerację przed i po zawodach. Nie można powiedzieć o nim złego słowa. Jest świetnym fachowcem i robi wszystko, żeby zmęczenie zminimalizować. Natomiast nie wszystko da się zwalczyć. Gdyby było panaceum, złoty środek, to inni też by to stosowali. Rozwiązań należy szukać gdzie indziej. Myślę, że być może będą konieczne jakieś zmiany w treningu siłowym. W czymś ta przyczyna tkwi i trudno jednoznacznie powiedzieć w czym, bo opcji jest kilka. Niemniej trzeba będzie ją zlokalizować i zneutralizować - podsumował Rafał Kot.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Kubacki ma kolejnego groźnego rywala
Thurnbichler odkrył karty. Zmiana w kadrze na PŚ w Willingen

Źródło artykułu: WP SportoweFakty