Nie jest tajemnicą, że Aleksander Zniszczoł nie najlepiej wszedł w sezon, niemniej wydaje się, że forma reprezentanta WSS Wisły wróciła na właściwe tory. 28-letni skoczek miał nawet szansę, by sprawić prawdziwą sensację i ukończyć jeden z konkursów w Sapporo na podium, bowiem po pierwszej serii był klasyfikowany na trzeciej pozycji.
Zmiana w hierarchii?
Niestety w finałowej odsłonie konkursu Polak przegrał nierówną walkę z wiatrem i spadł do trzeciej dziesiątki. Argumentem na tak może być jednak kryzys, który od ostatnich zawodów rozegranych w ramach 71. Turnieju Czterech Skoczni przeżywa Paweł Wąsek.
Wiele wskazuje zatem na to, że Thomas Thurnbichler przed "drużynówką" na MŚ w Planicy stanie przed dylematem czy obok Kubackiego, Żyły i Stocha postawić na mocnego na początku sezonu Wąska, czy jednak mocniejszego w drugiej części PŚ Zniszczoła?
ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!
- Olek to doświadczony skoczek i można powiedzieć, że znajduje się na fali wznoszącej. Jego forma wyraźnie poszła w górę i uważam, że są przesłanki ku temu by myśleć, że cieszynianin swoimi występami zapracuje na miejsce w drużynie i trener Thomas Thurnbichler postawi właśnie na niego. Za Zniszczołem przemawia przede wszystkim doświadczenie, którym góruje nad Pawłem Wąskiem. Ponadto Olek jest bardzo pracowity i zdeterminowany. Jeśli złapał odpowiedni rytm, to myślę, że zachowa tendencję zwyżkową - tłumaczył Józef Jarząbek w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Oczywiście nie zamierzam ujmować Pawłowi, on również jest pracowity i ambitny. Niemniej doświadczenie w kontekście tak dużej imprezy jest kluczowe. Żeby było jasne, Wąsek również pokazał w Sapporo, że już jest lepiej niż jeszcze niedawno i myślę, że wyjdzie z tego kryzysu. Natomiast uważam, że Olek to pewniejsza opcja. Nie wiem, czy już teraz nie przewyższa Pawła. Swoją drogą trzeba przyznać, że wraz z kolejnymi konkursami, konkurencja w naszej kadrze jest coraz większa - dodał.
Idzie nowe
Jarząbek trafnie zauważył, że na początku sezonu Polska bazowała przede wszystkim na czterech zawodnikach. Z kolei w tej chwili takich, którzy są zdolni by przynajmniej awansować do drugiej serii, jest więcej. Były trener sądzi również, że nadchodzące mistrzostwa świata juniorów mogą dać kibicom Biało-Czerwonych wiele powodów do radości.
- Na początku sezonu obawialiśmy się o przyszłość naszej kadry, ale wraz z upływem czasu pojawiły się sygnały, które mogą trochę uspokajać. Bardzo dobrze w Zakopanem wypadł Janek Habdas. On jednak w tej chwili ma inne zadania. Priorytetem dla naszego 19-letniego skoczka są mistrzostwa świata juniorów, w których, jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, powinien zdobyć medal. Lepiej zaczął skakać również Zniszczoł. Tak czy inaczej w tej chwili mamy już sześciu skoczków zdolnych do tego, by regularnie kwalifikować się do drugiej serii konkursowej - zauważył.
- Ciągnąc wątek mistrzostw świata juniorów, jestem zbudowany przed tą imprezą. Poza Jankiem Habdasem świetnie prezentują się jeszcze młodsi chłopcy. Mam na myśli na przykład Wiktora Szozdę i Klemensa Joniaka. Oni również potrafią latać bardzo daleko, a obserwując ich na treningach można z nadzieją patrzeć w przyszłość. Oni również mogą namieszać w trakcie mistrzostw. Na szczęście nie jest tak, że w Polsce nie ma żadnych potencjalnych następców Stocha, Kubackiego i Żyły. Mamy talenty, tylko trzeba je oszlifować. Ja jednak jestem nastawiony optymistycznie - podsumował Józef Jarząbek.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Szczery do bólu ws. Kamila Stocha. "Właściwie zawsze tak ma"
- "Jeśli mam być szczery". Obawia się, co czeka Kubackiego po Sapporo